To już
ostatni rozdział „Twierdzy Szkarłatnego Mroku''. Proszę wszystkich o
wyciągnięcie chusteczek i pochowanie noży ( to do ciebie Yaoi Hime).
Przypuszczam, że nie wszystkim spodoba się zakończenie, ale było konieczne z
powodów, które zrozumiecie w następnym opowiadaniu.
Ive, ja po
prostu lubię to robić. Moja codzienność często jest bardzo smutna i dlatego chwile,
kiedy piszę i przenoszę się w inny, barwny, pełen przygód świat, są dla mnie
odskocznią od szarej rzeczywistości i sprawiają mi ogromną przyjemność.
Kiedy
następnego dnia, Kayl, późnym popołudniem wrócił do domu, ledwo zdążył przekroczyć
próg salonu, a Ashlan z Yuriko rzucili się w jego kierunku, chwycili za ręce i
posadzili między sobą na kanapie. Potraktowany jak marionetka głodny i zmęczony
mężczyzna, zacisnął złośliwie usta i popatrzył na nich oburzony. Doskonale
wiedział, że płoną z ciekawości i postanowił trochę ich podręczyć.
- No
opowiadaj, czego chciał od ciebie cesarz? – rzucił Yuriko kręcąc się
niecierpliwie.
- Nie daj
się prosić – poparł go książę.
- Zjadłbym
coś, poza tym jestem strasznie śpiący. Chyba będziecie musieli poczekać do
jutra, na relację z wizyty w pałacu – ziewnął demonstracyjnie Kayl. Nie zdążyć
nawet mrugnąć powiekami, jak przed nim pojawił się mały stolik, suto zastawiony
jadłem, a pod plecy włożono mu wygodną poduszkę. Yuriko z psotnym uśmiechem na
twarzy wepchnął mu do ust sporą kanapkę.
- Teraz
możesz mówić, tylko się nie udław – przysunął się bliżej i pogłaskał go po
policzku. Został jednak natychmiast odciągnięty na bok, przez niezadowolonego Ashlana.
- Zostaw go
w spokoju i daj mu się najeść – książę posadził sobie chłopaka na kolanach,
rzucając Kaylowi nieprzyjazne spojrzenie. Ciemnowłosy wojownik odpowiedział mu podobnie,
krzywiąc ustaw ironicznym grymasie. Yuriko popatrzył to na jednego, to na
drugiego i pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Co z wami,
dostaliście nagle jakiegoś ataku zazdrości? Odbija wam? Chyba nie macie zamiaru
wrócić do początków?
- Chyba taki
właśnie mamy zamiar – wymamrotał Kayl przełykając kanapkę. – Jeśli tego jeszcze
nie zauważyłeś skarbie, to przyjaźń między mną, a księciem już się skończyła.
Nie mam takiego miękkiego serduszka jak ty i nie potrafię mu wybaczyć tego co
zrobił.
- Proszę,
nawet tak nie żartuj! Tylko mi nie mów, że zaczniecie z powrotem te głupie
walki samców?
- Słońce,
prawdopodobnie, będziesz musiał w końcu wybrać między nami. Myślałem, że jestem
w stanie jakoś go tolerować i z początku nawet się ucieszyłem, że będzie z nami,
ale to nieprawda. Te długie miesiące, kiedy samotnie walczyłem o twoje życie i
zdrowie, zupełnie zmieniły moje uczucia
w stosunku do niego. Zastanów się, którego z nas naprawdę kochasz, a drugiemu
pozwól odejść i ułożyć sobie życie na nowo. Za każdym razem, kiedy on cię
dotyka mam ochotę drania zabić. Prędzej, czy później stracę nad sobą panowanie
i rzucę się na niego. Wiem, że on czuje to samo w stosunku do mnie. Przykro mi,
że stawiam cię przed takim dylematem w twoim stanie, ale to konieczne dla
spokoju nas wszystkich.
-Kayl, jak
ty sobie to wyobrażasz? Co będzie z dziećmi? Należą do was obydwu – odparł
chłopak, patrząc na niego żałośnie pełnymi bólu oczyma.
- Nie wiem,
nie zastanawiałem się nad tym. Nie mam pojęcia, jak przeżyłbym choćby jeden
dzień bez ciebie. Kocham cię ponad wszystko, ale jego obecności nie zniosę.
Wybacz skarbie.
- Ashlan,
powiedz coś, wybij mu z głowy ten niemądry pomysł! – zwrócił się do milczącego
księcia zrozpaczony rozwojem sytuacji Yuriko.
- Co mogę
zrobić? Uważam, że on ma rację. Widzę, jak na mnie patrzy odkąd wróciłem.
Płomień zazdrości i nienawiści w jego oczach, z dnia na dzień jest coraz
większy. Nic na to nie poradzę. Zasłużyłem na jego gniew i pogardę, ale kocham
cię równie mocno jak on i jeśli to mnie odtrącisz, nie sądzę, abym umiał sobie
jeszcze ułożyć życie z kimś innym. Lubiłem Kayla, może nawet więcej niż
lubiłem, ale to ty jesteś tą osobą, dla której zapłonęło moje serce. Wiesz
dobrze, że z natury nie jestem zbyt skłonny do gorących uczuć. Ty jesteś moją
jedyną szansą na miłość. Te miesiące bez ciebie były straszne. Jakby ktoś
wrzucił mnie do lodowatego oceanu, który zamroził we mnie wszelkie emocje.
Przestałem czuć cokolwiek, nawet głód i pragnienie. Maleńki wiem, że to do
czego cię zmuszamy jest okrutne, ale lepiej będzie jeśli nie będziemy tego
dłużej ciągnąć. Damy ci tyle czasu ile potrzebujesz, ale proszę nie odwlekaj
decyzji zbyt długo – obaj mężczyźni wstali jak na komendę i zostawili chłopaka
samego, pogrążonego w smutnych myślach. Yuriko zupełnie zapomniał, po co tu się
zebrali. Sprawy pałacu, cesarz kompletnie wyleciały mu z głowy. Nie miał pojęcia
co teraz zrobi. Chciał ich obydwu, nie potrafił między nimi wybrać. Kochał tych
upartych, dumnych mężczyzn z całego gorącego, małego, drżącego serca. Położył
trzęsące się dłonie na swoim wydatnym brzuchu.
- Tatusiowie
się pokłócili i nie chcą dłużej być razem! Co my teraz zrobimy moje maleństwa?
– mówił cicho głaszcząc delikatnie napiętą skórę i wybuchną głośnym,
niepohamowanym płaczem.
…………………………………………………………………………
Od rana
trwały przygotowania do wizyty cesarza z małżonką. Zamek został wypucowany
od piwnicy po dach przez pedantyczną Lirael. Wszystko wokół lśniło czystością i
pachniało świeżymi ziołami. Zastosowano najwyższe środki bezpieczeństwa, jakie
przyszły im do głowy. Wszyscy byli świadomi, że cesarz z pewnością nie przybywa
bez ważnego powodu. Niestety, kiedy Kayl podczas wizyty w pałacu spytał o to,
władca niczego mu nie wyjaśnił. Stwierdził tylko, że najwyższy czas się
pogodzić, skoro w drodze są już wnuki. To ma być towarzyskie spotkanie, a
formalne sprawy omówili by potem ich prawnicy. O wyznaczonej godzinie czekali niecierpliwie
w salonie na przybycie znamienitych gości. Yuriko miał siedzieć na fotelu i nie
ruszać się stamtąd pod żadnym pozorem. Przez cały czas miał mu towarzyszyć
jeden z mężczyzn. Portal się otwarł i wyszedł z niego uśmiechający się chłodno
cesarz razem z bladą, wyglądającą na chorą, żoną.
- To dobrze,
że wszyscy już są – skinął im łaskawie głową na powitanie – myślę, że przystąpimy od razu de sedna
sprawy. Było między nami wiele nieporozumień, ale skoro mam zostać dziadkiem –
tu nieznacznie się skrzywił - to najwyższy czas zakopać już topór wojenny –
zaczął swoją przemowę mężczyzna, bacznie rozglądając się dookoła i gromiąc
wzrokiem przestraszoną z jakiegoś powodu małżonkę.
Tymczasem
Kayl, zaniepokojony dziwnym zachowaniem kobiety, zaczął bacznie przyglądać się
rozprawiającemu władcy, powoli zbliżającemu się do Yuriko. Podniósł się i podał
mu kieliszek słodkiego wina. Niespodziewanie coś błysnęło na nadgarstku Lorena.
Wojownik zaciekawiony rzucił okiem. – „ Bransoletka? Od kiedy ten nadęty dupek
nosi taką biżuterię’’ – wyciągnął rękę, aby dotknąć błyskotki. W tym momencie
został niespodziewanie zaatakowany przez władcę Sheridanu, który wystraszył
się, że jego okrutny podstęp został odkryty przez wojownika. Wysunął cieniutkie
ostrze sztyleciku i wbił je w dłoń nachylającego się w jego stronę mężczyzny.
Ten zareagował odruchowo. Chwycił cesarza za rękę i skręcił ją tak, że ukryta
sprytnie broń skaleczyło także jego. Przerażony Loren wyszarpnął się z jego
uchwytu i przewrócił się na ziemię, chwytając się za gardło.
- Ty
cholerny idioto, zabiłeś nas obu! To było przeznaczone dla tego ohydnego znajdy
i jego bachorów, nie dla ciebie.
Kayl poczuł,
że robi się mu słabo. Ciemne płatki zaczęły mu latać przed oczyma. Osunął się
na pobliską otomanę chwytając się za serce. Przerażony Yuriko widząc co się
dzieje, rzucił się w kierunku wojownika i uklęknął u jego stóp. Zaczął
potrząsać nim, próbując przywrócić go do przytomności. Zdezorientowny Ashlan wezwał na pomoc Lirael, która od razu
udała się na poszukiwanie lekarza. Kayl z trudem otworzył szkarłatne oczy i
spojrzał na pobladłą, zalaną łzami buzię Yuriko z ogromną czułością.
- Skarbie,
nie płacz, tak będzie dla wszystkich lepiej. Nie będziesz musiał wybierać
między nami. Los zadecydował za ciebie. Teraz będziecie bezpieczni - ty i nasze dzieci. Opowiedz im o mnie jak
dorosną. Tak mi zimno, robi się coraz ciemniej. Weź mnie za rękę –
wyszeptał cicho mężczyzna sinymi
wargami. Yuriko ujął jego lodowatą dłoń, próbując ją ogrzać własnym oddechem.
Ashlan uklęknął z drugiej strony i pochwycił lewą rękę konającego kochanka.
- Nie bój
się, zaopiekuję się nim. Kiedyś wszyscy się spotkamy, a do tego czasu czuwaj
nad nami – zaszlochał rozpaczliwie książę – nigdy nie chciałem twojej śmierci.
To moja wina, nigdy nie powinienem był tu przyjeżdżać. Ściągnąłem na was mojego
szalonego ojca.
Kiedy po
kwadransie przybył lekarz, nie miał już nic do roboty. Klątwa wyryta na ostrzy
sztyletu była wyjątkowo skuteczna i nie można było jej odwrócić. Obaj mężczyźni
zmarli w ciągu kilku minut, zanim zdążyła nadejść jakakolwiek pomoc. Po chwili
przybyli też medycy z pałacu, wezwani przez załamaną cesarzową. Mogli tylko
potwierdzić diagnozę miejscowego medyka. Natychmiast zajęli się nieprzytomnym
Yuriko. Chłopiec został przeniesiony do sypialni, a zdesperowany Ashlan trwał
przy jego łóżku, nie wypuszczając jego dłoni ze swoich. Lekarze zbadali
chłopaka, pokiwali poważnie głowami i zwrócili się do księcia.
- Wasza
wysokość, wszystko jest w porządku. Dziecko jest zdrowe i ma się dobrze. Twój towarzysz
też wkrótce przyjdzie do siebie. Na razie jest w szoku, ale to minie. Potem
będzie wymagał troskliwej opieki. Proszę się nie martwić.
- Jak to
dziecko – odezwał się zaskoczony doktor Kim – było ich dwoje, jestem pewien.
- Musiał się
pan pomylić. To się często zdarza w pierwszej fazie stanu błogosławionego –
odezwał się jeden z pałacowych lekarzy.
-
Niemożliwe, badałem Yuriko wielokrotnie i za każdym razem widziałem dwójkę
maluchów - kręcił głową domowy medyk.
- Czasami
zdarza się, że jeden bliźniak wchłonie drugiego, zwłaszcza na początku. Chłopak
był przez długi czas pod wpływem silnego stresu, więc wszystko mogło się
zdarzyć. Tym bardziej, że to magiczna
ciąża – stwierdził najstarszy z lekarzy.
……………………………………………………………………
Epilog
Gdzieś po
drugiej stronie galaktyki. Cesarstwo Infernatu.
W wysokich
górach, na stromej, niedostępnej skale stał okazały, kamienny dwór. Otaczał go
niewielki, skromny ogród. Mizerne rośliny niepewnie pięły się w górę. Tutaj, w
niesprzyjających warunkach przetrwały tylko te najsilniejsze. Widać było, że ktoś
bardzo o nie dbał. Był wczesny ranek, jasne promienie słońca wpadały nieśmiało,
do pogrążonej w ciszy sypialni, przez duże, pozbawione firanek okna. Leżąca na
ogromnym, przykrytym skórami zwierząt łożu kobieta, otworzyła szkarłatne, o
pionowych źrenicach oczy . Skrzywiła się nieznacznie z bólu. Od kilku dni w brzuchu
miała prawdziwą rewolucję. Nie tylko odczuwała dziwne skurcze, ale nabrzmiał
zupełnie, jakby była w ciąży. Gdyby nie medycy, którzy zapewniali ją po
ostatnim poronieniu, że nigdy nie będzie już matką, byłaby przekonana, że jest
brzemienna. Zaczęła nawet odczuwać lekkie poranne mdłości. Leżący obok mąż
chrapał w najlepsze. – „Mężczyźni, jakie gruboskórne z nich istoty. Ja tu
cierpię, a ten śpi jak niemowlę. Tak bym chciała mieć córeczkę. W tym domu jest
już zbyt wielu mężczyzn. Trzech synów i mąż to chyba, aż nadto na jedną
kobietę. Może ci medycy się pomylili i jednak jestem w stanie błogosławionym’’ –
mimo trapiących ją dolegliwości, zeskoczyła żwawo łóżka i pobiegła do łazienki.
– „Jutro pojadę do stolicy i pójdę do
najlepszego lekarza. Przekonamy się czy mam rację. Niepokoi mnie tylko, ten
straszny sen, który nawiedza mnie co noc od paru dni. Może jakiś mag będzie
umiał mi pomóc i wytłumaczy mi, o co w nim chodzi. Czuję, że to coś bardzo ważnego.’’ – po podjęciu tych ważnych decyzji
od razu poprawił się jej humor. Zawsze marzyła o jasnowłosej dziewczynce, a
urodziła trzech dorodnych, teraz już prawie dorosłych synów, kropka w kropkę podobnych
do ojca. Jeśli bogini pozwoli, jej pragnienie się spełni i niedługo będzie
trzymała w ramionach swój mały skarb.
Niestety
bogowie są dość przewrotni i nie zawsze spełniają nasze prośby, tak jakbyśmy tego
chcieli. Pogrążona w marzeniach, ciemnowłosa kobieta zupełnie o tym
zapomniała. Ale to już zupełnie inna historia………..
……………………………………………………………………
Dziękuję wszystkim czytelnikom, którzy
wytrwali do tego rozdziału. Wasze komentarze przez długi czas ogrzewały moje
serce i zachęcały mnie do pisania. Mam nadzieję, że opisana historia się wam
podobała.
Czy ktoś z
was zauważył drugi tytuł opowiadania „ Kroniki czarnych gwiazd’’? Już wkrótce
następna część Kronik. Nie wymyśliłam jeszcze tytułu, ale bohater jak się
zapewne domyśliliście, już jest w drodze.
Kyle!!!! buuu,, T_T j,ja się na prawdę popłakałam, tak mi smutno, zużyłam prawie całą paczkę chusteczek,,, A,,,a myślałam, że wszyscy troję będą żyć długo i szczęśliwie,
OdpowiedzUsuńPamiętasz? Mówiłam, że jak któregoś uśmiercisz, to uduszę,,, ale nie jestem w stanie,, to było takie smuuutnę T_T,,,
Twoja zapłakana Maru <3
PS: czekam z niecierpliwością na nowe opko ;3
A dla mnie odskocznią od codzienności są twoje opowiadania za co jestem ci bardzo wdzięczna. Ciężko było mi czytać o śmierci Kayla - podobał mi się bardziej niż Ashlan. Ale pewnie miałaś swoje powody by tak pokierować ich losami. Z niecierpliwością oczekuję na nowe opowiadanie. Pozdrawiam* IVE
OdpowiedzUsuńJestem na skraju wybuchu!! Ty wredna babo jak mogłaś mi zabić Kayla?!?!?! Zemszczę się, a i masz szczęście noże są na ostrzeniu. Ale niech tylko zobaczę, że znów coś mnie w twoich opkach zdenerwuje to zacznie się gonitwa z nożem w ręku. Ponieważ od kilku dni sypiam w nocy tylko 3,5h jestem strasznie zmęczona a jutro mam koncert ze szkolnym chórem na bierzmowania. Więc pozdrawiam cię, życzę zdrówka, dużo czasu na pisanie oraz weny giganta. :*
OdpowiedzUsuńDawno mnie nie było, och dawno. A teraz na wstępie, dlaczego wszyscy autorzy muszą koniecznie skończyc przed czterdziestym rozdziałem? Chamstwo... Za to powiem ci, że im ta historia dłużej się toczyła, tym bardziej dziwaczała. Szczerze mówiąc, nie lubie trójkątów, dlatego modliłam się, żeby Kayl poszedł gdzieś w cholere. Moja prośba została wysłuchana. Ashlan jest kompletnie inny niż na początku, zrozumiałabym niewielką zmianę zachowania, ale taka wydaje sie nienaturalna. Ciąża u mężczyzny, to, co mnie boli najbardziej. Nie cierpie, kiedy mężczyzna (bo to jednak, mimo wszytsko, mężczyzna) otrzymuje cechy typowo kobiece, zachwuje sie jak matka i może jeszcze karmi piersią, nie posiadając potrzebnych gruczołów. Dla mnie chłopiec, nawet delikatny, to chłopiec, l dlatego też troche sie rozczarowałam na tym opowiadaniu, które zaczynało się dobrze. Musiało dobrze sie zacząć, skoro je przeczytałam. Nie wchodze na wiele blogów, tylko na te lepsze, które zapamiętam, a nie przelece wzrokiem i zapomnę za kilka godzin. To jedno z twoich pierwszych opowiadań, moje początkowe było dużo gorszę, dlatego i tak bardzo chwalę, przy okazji również za wytrwałość, udało ci się je skończyć. Co jeszcze, nieciepię onetu, tak, jak wszystkie aktualne autorki, ale mam słabość do ich prostej obsługi i szablonów, dlatego dam temu portalowi jeszcze szansę. Blogspot odrzuca mnie samymi szablonami i brakiem szerokiej listy. Jak można funkcjonować bez szerokiej listy? Dobra, zerknę na reszte twoich blogów, bo tutaj niestety nie mam już, co szukać. Co do mojego nowszego bloga, bez obaw, mam na niego kilka niepoprawionych jeszcze rozdziałów, takrze akcja będzie toczyc sie dalej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJest coś takiego jak konstruktywna krytyka. Bez ja nie lubie, ja niecierpie, ja jestem rozczarowana...aż szkoda słów.
UsuńNie martw się, poczytaj ,,Mrok w mojej duszy" będziesz mieć niespodziankę.
UsuńTo ja lecęę... :)
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńopowiadanie jest kochana po prostu cudowne wspaniałe, rewelacyjne, przeczytałam je jednym tchem , nie potrafiłam się oderwać od czytania. Bardzo mi smutno z powodu Kayla, on w przeciwieństwie do Ashlana nie zostawił Yuhiko, opiekował się nim w tak trudnym dla niego czasie... Od początku nie lubiłam ojca Ashlana, musiał wszystko popsuć.... Idę czytać inne Twoje opowiadania.... do zobaczenia....
Pozdrawiam serdecznie Basia
Witaj. Muszę przyznać, że czytając twoje opowiadania odrywam się od rzeczywistości i przenoszę w inny wymiar. Dlaczego kończą się te opowiadania - powinny mieć o wiele więcej rozdziałów. Choć te kończy się tak smutno. Szkoda, bardzo szkoda. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŻARTUJESZ SOBIE ZE MNIE? ;-; Ashlan jest okropny, ble, NIE ZNOSZĘ GO od początku, jak dla mnie mógł się od razu powiesić! a Ty nie, Kayla zabiłaś /przewrotna żmijo, wybacz/ zepsułaś im i mnie życie, kurde, ten cały książę nie zasługuje na szczęśliwe życie... czemu zawsze, ZAWSZE, gdy są 'trójkąciki miłosne' to ja stoję murem za tym, który i tak zostanie odtrącony/zabity?
OdpowiedzUsuńto opowiadanie było cudowne, przecudowme, fantasmagorycznie cudowne <3 idę czytać tę "luźną kontynuację"... albo nie, rano to zrobię (jest 03:47)
love&peace,
paranoJA
Ale jak to ... tyle czytania i taki koniec buuuu
OdpowiedzUsuńOpowiadanie było cudowne. Mam nadzieję, że następna część będzie miała w pełni szczęśliwe zakończenie :) pozdrawiam Lena
Jeejuuu nie mogę przestać płakać :( :'( ×-× jest mi tak bardzo przykro jak pomyślę, że Kayl tak bardzo kochał swoją księżniczkę a teraz nawet nie zobaczy swoich dzieci ....... on był przy nim zawsze i tak się o niego troszczył >_< :'( "_" to wina tego J*BANEGO cesarza -_- :(, ale opowiadanie jest naprawę cudowne ❤ NO TO BIORĘ SIĘ ZA CZĘŚĆ DALSZĄ :D ❤ :)
OdpowiedzUsuńLubię takie emocjonalne komentarze, bo to znaczy, że historia naprawdę cię wciągnęła. A to z kolei wielki komplement dla mnie. Kontynuacja ,,Mrok w mojej duszy" jest kontrowersyjna, ciekawe czy będziesz zadowolona z finału.
Usuń