piątek, 11 maja 2012

Rozdział 17

Dom mistrza Zerela
Zerel i Domen siedzieli razem w szklarni przy dużym okrągłym stole zarzuconym stertą starożytnych woluminów, ksiąg i rysunków. Gwizdaki ćwierkały cichutko zupełnie jakby nad głowami latało stadko wróbli.
- Co ty zrobiłeś tym głupiutkim roślinom, że przestały śpiewać?
- Ostatnio oglądają ze mną Animals planet, a tam leci serial o ptakach. Chyba im się spodobał. Hehe. Yuriko powinien zaraz tu być. Napijesz się piwa?- Zerel postawił kilka schłodzonych butelek na stole.
- Chętnie. Może ja mam ostatnio zwidy, ale zauważyłem coś dziwnego. Ten chłopak czasami jakby zmieniał swój wygląd. To są bardzo subtelne różnice, że ktoś obcy nie spostrzeże tego.
- Tak, też odniosłem kilka razy takie wrażenie , ale myślałem, że mi się przewidziało. I ta cisza, która go otacza. Przecież jest biegłym magiem, więc dlaczego nie można od niego wyczuć żadnych emanacji mocy. To niezwykłe.
- Ja myślę, że on miał dużo złych doświadczeń i po prostu się nas boi. Nie ufa nam. Yuriko wiele przed nami ukrywa. Dobre to piwko- Domen sięgnął po następną butelkę.
- Nie powinniśmy zbytnio go naciskać, bo się wystraszy i w ogóle nic się nie dowiemy. Jedno jest pewne, to dobre dziecko i nieskłonne do przemocy.
Zaskrzypiały drzwi i do środka wszedł Yuriko. Obdarzył obu mężczyzn radosnym uśmiechem. Podszedł do nich i najpierw jednego, potem drugiego cmoknął czule w policzek.
- Jak dobrze być znowu w domu. Tak się cieszę, że was widzę. Niestety nie mam zbyt wiele czasu. Umówiłem się jeszcze z Tessą.
Zerel podał mu rysunek przedstawiający Twierdzę Szkarłatnego Mroku.
- Spójrz, to prawdopodobnie twoje dziedzictwo. Widziałeś już kiedyś coś takiego? Słyszałeś nazwisko Harash- Andrum? Czy wiesz, że twój tatuaż to oznaka przynależności do tej rodziny? Ta czarna gwiazda to ich rodowy herb.
- Nazwiska nie słyszałem, moja matka posługiwała się innym, myślę że panieńskim. Wiem trochę o czarnych gwiazdach, ale szczerze mówiąc nie chcę wiedzieć nic więcej. Ale ten zamek- Yuriko z zafascynowaniem wpatrywał się w rysunek nie mogąc oderwać od niego oczu- często widuję w snach. Słyszę wtedy też cichą pieśń w języku staroelfickim. Ta melodia jest bardzo potężna, przepełniona magią i tęsknotą, wzywa mnie, wabi do siebie. Niestety nie wiem, gdzie to jest. Nigdy tam nie byłem. Ale wiem, że twierdza ma czarne potężne mury, wysokie smukłe wieże i unosi się jakby w powietrzu. Wydaje mi się, że stoi na latającej wyspie, a w dole szumią wody oceanu. Jest spowita gęstą mgłą.
- Mamy tu książkę zawierającą sporo informacji o tym zamku. Weź ją ze sobą i przeczytaj. Nie pokazuj nikomu, nawet Ashlanowi. Zwłaszcza jemu. My postaramy się dowiedzieć gdzie znajduje się twierdza -Zerel dał chłopcu sporą zakurzoną księgę-szkoda, że nie możesz zostać dłużej.
- Yuriko, uważaj na siebie. Czasami nie panujesz nad swoją magią. Ktoś ci bliski, na przykład książę może zauważyć zmiany w twoim wyglądzie. Lepiej, żeby nikt nie dowiedział się o twoim pochodzeniu. Wiele osób będzie cię chciało wykorzystać do własnych celów - Domen pogłaskał chłopca po rozwichrzonych włosach, uważnie przyglądając się jego reakcji. Malec spuścił zawstydzony głowę. Chwilę wahał się z odpowiedzią.
- Nie chcę was wplątywać w moje sprawy. Tyle dla mnie zrobiliście. Pomóżcie mi tylko ustalić położenie tego zamku. Z resztą poradzę sobie sam. Do tej pory nikt się nie zorientował, że mój wygląd czasem nieco się zmienia. Niekiedy się zapominam, zwłaszcza, gdy jestem zdenerwowany. Naprawdę bardzo bystrzy z was obserwatorzy.
- Czy możemy zobaczyć jak naprawdę wyglądasz?- zapytał Zerel z ciekawością w glosie.
- Mowy nie ma. Jestem dziwolągiem. Nie ma w tym nic fascynującego-powiedział Yuriko i przezornie umknął z cieplarni.
……………………………………………………………………………………………………………………..
Mieszkanie Tessy.
Rudowłosa dziewczyna siedziała na parapecie okiennym i z powagą skrobała coś w małym kajeciku. Od początku swojego pobytu w Akademii pisała skrupulatnie pamiętnik. Prowadziła teraz przecież interesujące życie i nie chciała niczego pominąć. Zastanawiała się co też ten Yuriko znowu narozrabiał? Jego głos przez łącze brzmiał bardzo tajemniczo. Musi z niego wszystko wyciągnąć. Przygotowała więc wino, puściła nastrojową muzykę i kiedy tylko jej przyjaciel się zjawił usadziła go na wygodnej kanapie i dała do ręki lampkę z czerwonym, słodko pachnącym płynem.
- Opowiadaj co się dzieje. Konam tu z ciekawości. O co chodzi z tymi związkami?
Chłopak spojrzał na nią nieśmiało Tak naprawdę nie wiedział od czego zacząć. Nigdy nie miał przyjaciół. Do tej pory nigdy nie zwierzał się nikomu.
- Eee..No wiec..Boo..
-Przestań się jąkać i zacznij od początku.
- Wiesz, że od dawna byłem zauroczony Ashlanem i do testu podszedłem by być bliżej niego. Mieć szansę na poznanie go.
- To już wiem, gadaj dalej. Osiągnąłeś co chciałeś.
- No niezupełnie. On jest na mnie wściekły i mną gardzi. Liczył, że za towarzysza dostanie jakiegoś wylizanego arystokratę. Potężnego i sławnego maga. A tu pojawiło się takie nic jak ja. Mimo, że nie najlepiej mnie traktuję ja nadal coś do niego czuję. Może jestem masochistą czy coś. Ale ja nie o tym chciałem z tobą rozmawiać. Problemem jest to, że zupełnie się pogubiłem. Nie rozumiem własnych uczuć. Podobne emocje wzbudza we mnie także ktoś inny.
- Zaraz zaraz, kto to taki? Znam go?
- Ma na imię Kayl i jest wojownikiem ciemności.
- A wiem, który, to prawdziwe ciacho. Wszystkie baby z Akademika głupieją na jego widok. Żebyś ty widział jakie oblężenie przeżywa teraz biblioteka Akademii. Dziewczyny zorientowały się, że on tam często przesiaduje z tymi swoimi kumplami. Dużo lasek lubi takie mroczne klimaty. Skąd ty go znasz?
- Dużo by opowiadać – i Yuriko pokrótce opowiedział przyjaciółce minione wydarzenia- ja nie mam pojęcia jak z tego wybrnąć. Może naprawdę jestem puszczalski? Wystarczy para przystojnych spodni, a ja się od razy rozklejam?
- Yuriko ty głupku, przecież ty nadal jesteś prawiczkiem. Nie mam pojęcia zresztą jakim cudem. Gdybym to ja miała do dyspozycji takich przystojniaków nie czekałabym ani minuty! Naprawdę do obu czujesz to samo? Może tylko pociągają cię fizycznie? To zupełnie normalne, są bardzo atrakcyjni. Więc nie wyskakuj z jakimiś dziwnymi teoriami. Serce nie bije ci mocniej przy żadnym z nich?
- Pewnie, że bije. Zależy, który aktualnie właśnie jest bliżej, dla tego stuka mocniej- odparł ogromnie zawstydzony Yuriko – i lubię ich obu. Naprawdę lubię. Bardzo się od siebie różnią. Każdy z nich jest fascynujący na swój sposób. To tak jakbyś miała wybrać między nocą a dniem, między słońcem a księżycem.
- Na boginię nie dogadam się z tobą! Może zostaw wszystko tak jak jest, a życie samo napisze swój scenariusz. Lepiej się napijmy. Na rozterki nie ma jak dobre wino. Gdzieś tu jeszcze mam ze dwie butelczyny – mijały godziny i pod stołem leżały już trzy puste opakowania po alkoholu.- Wiesz Yuriko, a prześpij się z obydwoma i bierz tego, który będzie lepszy w łóżku- doradzała bełkotliwie już zupełnie pijana Tessa. -A żebyś nie był taki całkiem zielony to puszczę ci instrukcję obsługi faceta. Mam tu gdzie dobre gejowski pornosy. Patrz mały i ucz się. I już po chwili siedzieli razem przed ekranem z wypiekami na twarzach. Buzia Yuriko z każdą sceną stawała się coraz czerwieńsza. Oczy prawie wychodziły mu z orbit.
- Na boginię, Tessa- powiedział ogromnie zbulwersowany rozgrywającą się przed nim sceną- to przecież niemożliwe, chyba zastosowali jakiś filmowy trik?!
- O co ci chodzi?
- Taki wielki narząd – i tu skazał na jednego z aktorów- nie może się zmieścić w takiej małej dziurce- dodał wstydliwie, wskazując na drugiego. Rozerwałby go na strzępy.
- Z ciebie mały to jednak całkiem zielona gąska. Gdzieś ty się uchował?- lepiej się napijmy.
- Masz rację, ale nalej mi pełną szklankę, tego się nie da oglądać na trzeźwo- odpowiedział Yuriko wpatrując się w ekran jednocześnie zafascynowanym i przerażonym wzrokiem.
…………………………………………………………………………………………………………………………
Ogrody Akademii
Było już po północy. Ogród rozświetlały niewielkie  miedziane latarenki . Nigdzie żywego ducha. Powietrze pachniało słodko rozkwitającymi tylko nocą kwiatami. Na jednej z ławeczek siedział, a raczej leżał Yuriko. Było ciepło i przyjemnie.
-Może tu zostanę do rana. Nie. Ashlan by mnie potem sponiewierał. Jestem taki słaby, a wszystko wokoło wiruje. Nie dojdę do domu. Chyba się zatrułem tym winem?- myśli chłopca płynęły leniwie- Już wiem, zadzwonię po Kayla, on mnie uratuje i nie będzie gderał.
Nie musiał długo czekać. Już po kilku minutach zobaczył na ścieżce mężczyzną podążającego z zaintrygowaną miną w jego stronę.
- Co się stało mały? Wiesz która jest godzina . Twój strażnik obedrze cię ze skóry? Coś taki markotny?- przysunął się bliżej i pociągnął nosem.-Wino? Wstawaj, zaprowadzę cię do domu. No, stójże prosto. No tak, ile ty wypiłeś, jesteś kompletnie zalany. Wskakuj mi na plecy zaniosę cię.
- No coś ty nie jestem dzieckiem- odparł nieco bełkotliwie Yuriko.
- Nie bredź. Chwyć mnie za szyję i obejmij w pasie nogami. No, raz dwa. Hop.
- Złapałeś mnie za tyłek-pisnął zaskoczony Yuriko.
-A za co cię miałem złapać bałwanie. Trzymaj się mocno i mów dokąd mamy iść, nie wiem gdzie mieszkasz.
I tak rozpoczęli mozolną wędrówkę. Chłopiec z początku bardzo się wiercił skrępowany bliskością mężczyzny. Ale już po chwili złapał go mocniej ciepłymi łapkami za szyję i przytulił  do jego pleców.
-Hmm..jak dobrze. Twoje plecy są takie przyjemne. Czy możesz mnie mocniej chwycić za pupę?
W tym momencie Kayl o mało nie przepadł przez niewielki kamień. Ta mała istotka robiła wszystko, żeby przyprawić go o zawał serca. Kręcił tą słodką dupcią, chuchał mu w kark. Jeszcze chwilę, a dostanę erekcji- pomyślał nieco zirytowany całą sytuacją wojownik. Przyspieszył kroku.
Tymczasem Yuriko znalazł sobie inną zabawę. Zaczął wędrować jedną ręką po torsie mężczyzny. Wszędobylskie paluszki delikatnie, pieszczotliwymi ruchami badały nieodkryte tereny.
- O guziczek- zamruczał jak kociak-jak go dotykam robi się coraz twardszy- chwycił małą, ciekawską rączką za sutek Kayla i leciutko przekręcił. Wojownik jęknął i postawił go na ziemi. Potrząsnął nim za ramiona.
- Jak nie przestaniesz to twój pierwszy raz odbędzie się po pijaku na ławce w parku! Ocknij się głuptasie. Moja cierpliwość ma swoje granice. Tymczasem Yutiko podniósł na niego słodko zarumieniony pyszczek i wbił w niego kompletnie nierozumiejące, zamglone oczęta.
- Dlaczego stoimy? Tak fajnie mnie niosłeś.
Kayl wzruszył bezradnie ramionami. Wiedział, że chłopak zupełnie stracił kontakt z rzeczywistością. Nie ma sensu z nim dyskutować. Więc wziął na plecy swój kłopotliwy ciężar i podjął dalszą wędrówkę. Szybko doszedł do wniosku, że to najcięższa wyprawa w jakiej brał udział. Po kilku minutach nabawił się tak bolesnej erekcji, że z trudem stawiał każdy krok. A ten mały smyk ani na chwilę nie przestawał go molestować .Miał wrażenie ,że na plecach niesie ośmiornicę. Te małe łapki były wszędzie. Nie przestawały się poruszać. Już po chwili miał rozpiętą koszulę, a paluszki wesoło spacerowały po jego brzuchu. Po kilkunastu minutach, które dla Kayla były wiecznością, dotarli do mieszkania Yuriko. Oczywiście w drzwiach powitał ich wkurzony Ashlan. Z niedowierzaniem popatrzył na zupełnie pijanego Yuriko.
-Jak mogłeś pozwolić mu doprowadzić się do takiego stanu?! Mamy rano trening-wrzasnął mu prosto do ucha zirytowany.
- Odczep się to ta jego przyjaciółeczka! Ja tylko robię za doręczyciela. Bądź człowiekiem i pomóż go zdjąć przyssał się jak kleszcz.
- Taki duży i nie radzi sobie z takim maleństwem!- Ashlan usiadł na kanapie ani myśląc interweniować-Skoro go tu przytargałeś, to połóż też do łóżka.
 – Myślisz, że to takie proste, to masz- zrzucił mu na kolana słaniającego się na nogach chłopca. Yuriko natychmiast skorzystał z okazji, wspiął się na niego i złapał go za szyję.
- Jak ładnie pachniesz, coś jak kwiaty i wiatr- zamruczał mu do szyi, wprawiając skórę w wibracje i powodując powstanie wszystkich włosków na karku księcia. Po czym złapał ząbkami za różowy płatek. Possał. I puścił tylko po to by wsadzić mu do ucha cieplutki, wilgotny języczek. Cała krew natychmiast spłynęła Ashlanowi w dół. Spodnie zaczęły go uwierać. Na twarzy pojawiły się ciemne rumieńce. Próbował oderwać ręce chłopca od siebie, ale ta drobna istotka przywarła do niego z zadziwiającą siłą.
- Pomóż, ratunku! Miałeś rację ! Ta mała pijawka trzyma się mnie jak super glut. Nie wiem jak udało ci się przytaszczyć go do domu.
- Było ciężko. Hehe. To była prawdziwa droga przez mękę.
W tym momencie Yuriko zaczął się niespokojnie kręcić. Spojrzał nieco przytomniej na Ashlana i pogroził mu paluszkiem.
- I nikt mi żadnego węża do pupy wkładał nie będzie. Moja dziurka nie jest z gumy – i opadł z powrotem na ramię księcia cicho pochrapując.
- Czy ty wiesz o co mu chodziło?- zapytał kompletnie zdumiony Ashlan.
- Nie mam pojęcia, ale się domyślam. Po drodze coś mamrotał o oglądaniu pornosów.

2 komentarze:

  1. Och! Pornosy w magicznej krainie... A myślałam, że już nie może być śmieszniej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to się Yuriko wyedukował...aż drże co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń