piątek, 11 maja 2012

Rozdział 6

Akademia. Wielka Sala Treningowa.
Dzisiaj zapowiedziano nam specjalną atrakcję, czyli pokazy umiejętności przyszłych magów walki. Posługują się o ni zarówno mocą jak i bronią do pokonania przeciwnika. Stanowią elitę Akademii. To wybrańcy pośród wybrańców. Każdy z adeptów marzy, że kiedyś znajdzie się na ich miejscu. Są szanowani przez wszystkich, uczniowie oddają im niemal religijną cześć. Zwyczajni adepci na Wielką Salę Treningową nie mają wstępu. Dlatego dzisiaj wszyscy są tacy podekscytowani. Weszliśmy na ogromną aulę i usiedliśmy na trybunach. Zamknięto dwie ciężkie bramy znajdujące się po obu końcach Sali. Spuszczono bariery, chroniące widzów przed przypadkowym zranieniem. Na arenę w parach wkroczyli magowie. W sumie dwunastu wojowników o niespotykanej mocy, od dzieciństwa szkolonych do walki. Ich lśniące wodne zbroje pokryte były zawiłymi runami, mającymi chronić ich przed zranieniem. Znaki cały czas się poruszały sprawiając wrażenie płynnych- stąd nazwa. Rynsztunek każdego z nich był niepowtarzalny, zrobiony i dopasowany tylko dla właściciela. Nikt inny nie był w stanie go nosić. Po założeniu łączył się ściśle z układem nerwowym maga. Zbroja była lekka, wytrzymała na większość zaklęć i ciosów bronią. Nie tylko doskonale sprawdzała się w walce, była też piękna. Ubrani w nią mężczyźni przyciągali wzrok każdego, kto na nich spojrzał. Wziąłem do ręki leżącą na moim stołku lornetkę i zacząłem oglądać rozgrywający się przed moimi oczami spektakl. Natychmiast moje oczy wyłoniły spośród walczących jasnowłosą postać Ashlana. Wysoki, smukły, zwinny górował nad swoim przeciwnikiem umiejętnościami. Jego zielony świetlny miecz zadawał precyzyjne, mistrzowsko wymierzone ciosy. Przyciągał mój wzrok jak światło stworzenia ciemności. Wkrótce świat wokół mnie ograniczył się tylko do tych dwóch splecionych w śmiertelnym tańcu sylwetek. Krew zaczęła mi krążyć szybciej w żyłach, oddech przyspieszył. Ciało zaczęły ogarniać płomienie. Te silne dłonie o długich palcach, dzierżące teraz miecz, jeszcze niedawno dotykały mojej twarzy. Te szerokie ramiona jeszcze niedawno mnie obejmowały. Wszystkie te targające mną uczucia zaczęły spływać w dół koncentrując się w jednym miejscu. Poczułem jak moje spodnie robią się coraz ciaśniejsze. Całe szczęście, że mundurek Akademii sięgał do pół uda i zakrył mój coraz większy problem. Musiałem byś bardzo czerwony na twarzy, bo siedzący po obu moich bokach adepci zaczęli mi się przyglądać z zainteresowaniem. Widząc ich zaciekawienie jeszcze bardziej się zmieszałem. Chcąc jakoś wybrnąć z sytuacji wypaliłem głupio:
- Ja… Ja nie cierpię przemocy! Czy moglibyście mnie przepuścić, bo jakoś źle się poczułem? – ten z lewej popatrzył na mnie z litością i przesunął się do tyłu, abym mógł przejść.
- Rzeczywiście nieciekawie wyglądasz.. Twoja twarz zaraz chyba wybuchnie. Czy to nie czasem ty uciekłeś z sali podczas wykładu o demonach? Chyba faktycznie masz słabe nerwy, powinieneś zająć się czymś innym. Na przykład ogrodnictwem- zakpił. Opuściłem aulę ze spuszczoną głową. Długie włosy czasem się do czegoś przydają. Skutecznie zasłoniły mnie przed spojrzeniami. Wyszedłem nie tylko na głupka, ale po raz kolejny na skończonego tchórza. Jak tak dalej pójdzie nikt nie będzie chciał ze mną rozmawiać. Prawie biegnąc wróciłem do domu i zamknąłem się w swoim pokoju. Położyłem się na łóżku nie rozbierając. Chciałem się uspokoić i trochę pomyśleć. Musiałem być bardzo zmęczony, bo mimo wzburzenia szybko zasnąłem, a moje marzenia okazały się przedłużeniem rzeczywistości.
Stał pod kwitnącym drzewem wiśni opierając się plecami o szorstki pień. Duże, zielone oczy patrzyły na mnie zachęcająco. Białą koszulę miał rozpiętą do pasa, widziałem grające pod skórą, opalone na złoto mięśnie. Zgrabne pośladki opięte były czarnym, obcisłymi spodniami. Koniecznie muszę ich dotknąć, zacisnąć na nich moje dłonie. Zbliżałem się powoli dostrzegając coraz więcej burzących moją krew szczegółów. Czubek ruchliwego języka wysunął się zwilżając różowe usta, które uśmiechnęły się do mnie zmysłowo. Stanąłem przed nim i z całej sił desperacko przytuliłem się do jego torsu. Otoczył mnie orzeźwiający zapach morskiej bryzy zmieszanej z nutką aromatu niebieskiej lilii. Wczepiłem palce w jasne włosy i przyciągnąłem jego głowę do siebie. Ustami przywarłem gwałtownie do jego słodkich ust. Zaczął się odsuwać. Nie mogłem na to pozwolić! Otoczyłem go ramionami usiłując nie stracić z nim kontaktu. I…
- Yuriko, ty bałwanie, co robisz!?! Chcesz mnie udusić? – otworzyłem oczy i zobaczyłem wykrzywioną złością twarz, pochylającego się nade mną, mistrza Zerela. Trzymałem go za szyję ściskając niemiłosiernie. Zmieszany natychmiast cofnąłem ramiona.
- Przepraszam! Nie chciałem. Śniło mi się coś niemądrego. Mam nadzieję, że nie zrobiłem panu krzywdy.
- Wstawaj kolacja na stole. I nie masz zamiaru chyba spać w ubraniu i butach? Twój sen z pewnością musiał być interesujący, sądząc po skutkach - w tym momencie jego oczy powędrował, gdzieś niżej. Popatrzyłem w dół i zrozumiałem, o czym mówi. Na pościeli widniała sporej wielkości, żółtawa plama. Szybko nakryłem się na głowę kołdrą chcąc się ukryć przed jego ironicznym wzrokiem.
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Akademia. Biblioteka.
Siedziałem na swojej ulubionej kanapie, na tyłach biblioteki, a ona zachęcała wprost do lenienia się. Miękka, wygodna, z szerokim oparciem skutecznie zasłaniającym mnie przed wzrokiem innych. Próbowałem się uczyć, ale wczorajsze wydarzenia skutecznie niweczyły moje dobre intencje. Nie mogłem przestać o nim myśleć. Dlaczego Ashlan tak bardzo mi się podoba? Jest przecież wielu przystojnych mężczyzn w tej szkole. Z lepszymi charakterami, milszych, weselszych, bez ogona sadystycznych przyjaciół i nadętych arystokratycznych krewnych. Co jest w nim takiego, że tak bardzo mnie pociąga? Wziąłem kartkę i zacząłem kreślić.
                                                       Minusy
Nie okazuje uczuć nikomu. Zimny, nieprzystępny, wyrachowany. Dumny i złośliwy. Lubi się ze mną drażnić. Ma durnych przyjaciół, podobnych do siebie. Jest zbyt popularny i zawsze zwraca na siebie uwagę otoczenia. Chyba to lubi głupi narcyz. Traktuje mnie jak swoją zabawkę.
Plusy
Niezaprzeczalne, niesamowicie atrakcyjny fizycznie. Ma piękny, głęboki głos, którym potrafiłby uwieść nawet kamień. Mimo zimnego tonu, który usiłuje mu nadać czasem słychać w nim ciepłe nutki. Kiedy na mnie patrzy kompletnie się zatracam, a moje zdradzieckie ciało lgnie do niego jak pszczoła do miodu. Jakikolwiek ruch w jego wykonaniu to czysta poezja. Smukłe ciało porusza się z kocim wdziękiem. Ma swój pokręcony kodeks honorowy i ściśle się go trzyma. Piekielnie inteligentny, góruje nad swymi towarzyszami .I czujęże tam w środku jest ktoś, z kim mógłbym się naprawdę zaprzyjaźnić.

A wiecie, jaki z tego wniosek? Kompletnie go nie znam. Skoro tak bardzo mnie pociąga chyba muszę to zmienić. To nie będzie łatwe. Trzeba się będzie sporo nakombinować. Znaleźć jakąś okazję..Ale chwileczkę! Jutro są eliminacje dla wszystkich adeptów, którzy chcieliby zostać magami walki. Z pośród setek kandydatów zostaną wybrani szczęśliwcy i poddani trwającemu pięć lat morderczemu treningowi. No właśnie, a ja mam opinię słabeusza i tchórza. Czy na pewno chcę zmienić ten wizerunek zapewniający mi spokój i anonimowość? Czy ten facet jest wart utraty mojego świętego spokoju? Co ja gadam, jaki tam spokój? Ostatnio nic innego nie robię tylko myślę o nim. Prześladuje mnie nawet w snach. Jeśli czegoś z tym nie zrobię stracę te resztki zdrowego rozsądku, które posiadam. A więc do boju przyszły bohaterze! Twój cel to znalezienie się jak najbliżej pięknego Ashlana!

2 komentarze:

  1. Hej, rewelacyjne opowiadanie. Przemyślenia młodego Yuriko są rozwalające. Czytam dalej, nie mogę się doczekać co ten "przyszły bohater" wymyślił. pozdrawiam Lena

    OdpowiedzUsuń
  2. To się tak fajnie czyta. Na razie banan na twarzy ale coś czuję, że będą i łzy...

    OdpowiedzUsuń