piątek, 11 maja 2012

Rozdział 28

Dzisiaj liczę, że jesteście zaprawionymi w boju czytelnikami yaoi, bo szczerze mówiąc zastanawiałam się, czy dodać ten rozdział. Chyba nie miałyście nadziei na to, że ci dwaj, mam tu na myśli Kayla i Ashlana wymyślili jakiś inteligentny plan. Wpadli bowiem na bardzo kontrowersyjny i zboczony pomysł. Czytacie na własną odpowiedzialność!
Zamek Cesarza Inferna
Zamek cesarza Inferna był naprawdę piękny. Zbudowany z czarnego kamienia przypominającego granit, na którego powierzchni widać było szkarłatne żyłki jakiegoś błyszczącego metalu. Kiedy wieczorem przybyli na miejsce, w świetle księżyca, pałac wyglądał jakby oplatała go sieć lśniących, pulsujących tajemniczo naczyń krwionośnych. Wydawał się być żywą istotą tylko czekającą, aby  weszli do środka, żeby ich pochłonąć. Sprawiał bardzo ponure i niebezpieczne wrażenie. Ashlan przyglądał mu się z zafascynowaniem. Nigdy wcześniej nie widział takiej budowli.
- Jesteś pewien że możemy tam wejść. Nie żywi się czasem ludźmi?- zapytał .
- Ludźmi nie, ale czasem rzucamy mu na pożarcie jakiegoś elfa. Wtedy ma lepszy humor i ze szczęścia pięknie mu błyszczą okna- rzucił śmiejąc się Kayl i umykając przed wycelowaną w niego pięścią jasnowłosego.
- Jestem głodny i chce mi się spać. Daj nam jakiś przytulny pokoik. Jutro pokażesz mi co tam znaleźliście na temat tej twierdzy- odezwał się zmęczony Yuriko rozdzierająco ziewając.
- Ależ mam zastane mięśnie od tej podróży promem. Chodźmy jutro na salę trochę poćwiczyć. Co wy na to?- Wojownik z niewinną miną spojrzał na chłopca jednocześnie kopiąc Ashlana w kostkę.
-Masz rację, ja też chętnie się rozruszam. Ale zaraz po śniadaniu, bo potem będziemy mieli wiele innych zajęć. Musimy też przywitać się z twoim ojcem Kayl- poparł wojownika książę.
-No dobrze, już dobrze. Pójdę z wami na tą salę treningową. Kompletnie nie rozumiem tej waszej pasji do ćwiczeń fizycznych. Ale niech wam będzie- zgodził się w końcu chłopiec.
- No wiesz- rzucił z obrażoną miną Kayl- my cię tu do niczego nie zmuszamy. Ale skoro jesteś taki niechętny to może mały zakładzik dla podgrzania atmosfery?
- No mów o co ci chodzi i chodźmy już spać. Jestem taki śpiący, że oczy same mi się zamykają- jęknął Yuriko.
- Tylko, żebyś potem nie mówił, że cię naciągam. Proponuję strzelanie do celu z dowolnie wybranej broni . I żadnej magii. Ten kto wygra, będzie mógł wydawać przez trzy dni pozostałym, nawet najgłupsze polecenia. Zgadzacie się? Ale nie będzie można się wycofać, to kwestia honoru!
- W porządku tylko przestań już ględzić.
- To podajmy sobie ręce na przypieczętowanie zakładu- powiedział wojownik starannie ukrywając błysk tryumfu w oczach. Pozostali bez wahania podali mu swoje dłonie. I tak pierwsza część niecnego planu weszła właśnie w życie.
………………………………………………………………………………………………………………………..
Sala Treningowa
Już o bladym świcie biedny, zaspany Yuriko został wyciągnięty z ciepłego łóżeczka, napojony mocną kawą, nakarmiony swoją ulubioną sałatką i zaciągnięty na salę treningową. Na ścianach wisiały tam różne rodzaje broni. Jak to się mówi,, dla każdego coś dobrego’’. Niektóre były tak egzotyczne, że obeznany przecież z bojowym rynsztunkiem  Ashlan nie miał po jęcia do czego służą.
- No panowie, wybierzcie sobie co chcecie- powiedział Kayl biorąc do ręki coś co wyglądało jak myśliwska strzelba z dziwną powyginaną lufą.
- Mnie się podoba ta zabawka- książę zaczął napinać cięciwę dużego, pięknie rzeźbionego łuku.
-Yutiko, nie śpij poszukaj czegoś dla siebie- potrząsnął niezbyt przytomnym nadal chłopcem wojownik.
- Mnie tam wszystko jedno. Ja dość kiepsko posługuję się bronią. Po co mi całe to żelaztwo. Nie mogę walić w tarczę samą magią?- zapytał cicho chłopiec.
-No przecież umawialiśmy się wczoraj że walczymy bez użycia czarów, przecież sam się na to zgodziłeś- pokręcił głową odmownie Kayl.
- Jakoś słabo to pamiętam, byłem wtedy bardzo zmęczony. OK. To zaczynajmy. Wezmę tylko tę małą kuszę, będzie w sam raz. Oddajemy po cztery strzały. Pierwszy jest próbny- Yuriko napiął swoją broń ,niezbyt umiejętnie celując do bardzo odległej tarczy, która w dodatku poruszała się w nieprzewidywalny sposób. Oczywiście nie trafił nawet w przybliżeniu w wyznaczony punkt. Na ten widok Ashlan uśmiechnął się szeroko do Kayla i skinął mu ukradkiem porozumiewawczo głową. Po godzinie zawody były rozstrzygnięte. Wygrał oczywiście książę, który jako elf miał szczególne predyspozycje do posługiwania się łukiem. Drugie miejsce zajął ciemnowłosy wojownik pudłując dwa razy. Broń, którą sobie wybrał, miała tak silny odrzut, że o mało nie wybiła mu szczęki. Stał teraz masując sobie prawy policzek, na którym widniał spory siniec.
-Nareszcie koniec- jęknął chłopiec.- Ashlan, mów co możemy dla ciebie zrobić? Czy możesz kazać temu wielkoludowi, żeby całował ziemię pod moimi stopami? Przydałaby mu się jakaś kara z zerwanie mnie tak wcześnie z posłania.
- Nic się nie martw. Dostaniecie swoje zadania jak tylko wrócimy do pokoju. Potem jemy obiad z ojcem Kayla i jego braćmi. Musimy się więc przygotować żeby nie zrobić mu wstydu- powiedział zadowolony książę i ruszył dziarskim krokiem w kierunku swojej sypialni.
- E tam. Mój ojciec ma nerwy ze stali i nic nie jest wstanie go zaskoczyć. Nie będzie się krzywił jak użyjesz złego widelca jak twoja matka.
- Zostaw w spokoju moją matkę, to dobrze wychowana dama ty troglodyto- fukną na niego książę. I tak kłócąc się i przekomarzając dotarli na miejsce, A druga część planu została wykonana bez zarzutu.
………………………………………………………………………………………………………………………..
Sypialna Ashlana
Gdy weszli do pokoju w oczy rzuciło im się ogromne barokowe łoże z baldachimem i ślicznymi haftowanymi w roślinne motywy firaneczkami. Na białej jedwabnej narzucie leżała spora skórzana walizka.
- O zrobiłeś zakupy? Co tam masz?- zapytał zaciekawiony Yuriko- A mnie to ze sobą nie zabrałeś , przecież obiecałeś, że pójdziemy do galerii handlowej  razem.
- Zabiorę cię jutro, jak będziesz chciał. A teraz posłuchajcie. Obaj przegraliście zakład i mam nadzieję, że honorowo wypełnicie jego warunki. Nie masz zamiaru stchórzyć, prawda mały?- zapytał książę.
-No wiesz, za kogo ty mnie masz?! Może nie jestem najodważniejszy, ale słowo, to słowo- oburzył się malec.
- Skoro tak, to zrobicie co wam każę. Kayl bądź tak miły i usiądź w tym fotelu. Weź na kolana tego dzieciaka. Dobrze. A teraz połóż go na swoich kolanach twarzą w dół.
- Co ty chcesz zrobić? –zapytał trochę przestraszony obrotem sprawy Yuriko leżąc z wypiętym do góry tyłeczkiem w poprzek  muskularnych ud wojownika.
- Nie bój się z początku będziesz czuł się nieco dziwnie, ale potem doznasz swojego rodzaju przyjemności. Nie kręć się tylko chcę to zrobić delikatnie- odparł uśmiechając się niewinnie książę trzymając coś długiego i cienkiego za plecami.
- Co ty tam masz do cholery? Pokaż ręce!- chłopiec usiłował odgadnąć przeznaczenie tajemniczego przedmiotu, który jasnowłosy z rozmysłem ukrywał przed jego oczami.
- Kayl chwyć go mocniej tak by nie mógł podglądać- Ashlan uklęknął obok fotela, klepnął czule chłopca w krągły pośladek i zaczął rozpinać mu spodnie. Spuścił je wraz z bielizną do połowy ud chłopca. Na widok jedwabistej skóry na małej słodkiej dupci, aż westchnął z zachwytu. Zaczął delikatnie pieścić jędrne półkule coraz bardziej je rozchylając. Nalał na swoją dłoń jaśminowego olejku i rozprowadził go wzdłuż tajemniczego przyrządu, który swoim wyglądem przypominał męskiego członka grubości jednego palca. Chłopiec kręcił się coraz bardziej usiłując umknąć przed gładzącymi  go dłońmi.
- Puśćcie mnie wy perwersi, mieliśmy przecież iść na obiad. Aaahhh….. Co ty wyprawiasz? -zapiszczał przestraszony teraz nie na żarty maluch.
- Jeszcze chwila. Zobaczysz, że ci się spodoba- Ashlan powoli zaczął zagłębiać dildo ( tak się to nazywa, widziałam takie coś na filmie- przyp. aut) w ciasnej dziurce chłopca.
-Wyciąg to, to  boli- sapnął Yuriko.
-Zaraz przestanie- książę pokręcił przyrządem starając się trafić w prostatę chłopca.
- Aaaaaaaa….. Na boginię co to było?!- wyjęczał zaskoczony malec.
- Hehe. Twój czuły punkt- roześmiał się nieco ochryple Kayl.
- Siedźcie grzecznie, już prawie kończę. Jeszcze tylko zabezpieczę go by nie wypadł przy chodzeniu. No gotowe. Możesz wstać.- książę postawił Yuriko na nogi, pociągnął do góry i zapiął mu spodnie. Malec czując, że jest wolny zrobił gwałtowny krok do przodu, chcąc uciec oprawcom, ale nagle zgiął się, krzyknął  i desperacko wypiął mocno pupę do tyłu.
- Wy stuknięci zboczeńcy chyba nie myślicie, że będę z tym chodził- wydarł się na nich cały czerwony na twarzy.
- Skarbie, my tak nie myślimy, my to wiemy na pewno. To właśnie będzie twoje zadanie. Będziesz z tym urządzonkiem chodził przez trzy najbliższe dni ,a Kayl popilnuje, by nic głupiego nie przyszło ci do głowy, jak  na przykład wyciągnięcie  i wyrzucenie dilda. Pamiętaj, że  sam się zgodziłeś na ten zakład.
- Nie daruję wam tego. Założę się, że to ukartowaliście wspólnie. Niech no tylko skończą się te trzy dni. Już ja wybiję wam z głowy wszystkie durne pomysły- pienił się wściekły Yuriko co chwilę podskakując, z powodu uderzającego w prostatę przy każdym gwałtowniejszym ruchu urządzenia. Wbił w obu przestępców wzrok mając nadzieję, że spali ich nim na popiół.
 Tymczasem zarówno Kayl, jak i Ashlan  stali wpatrzeni w niego z błogimi uśmiechami na twarzach, nic sobie nie robiąc z wydawanych przez niego wrzasków. Cieszyli się jak dzieci, że ich plan powiódł się w 100%. Wodzili po jego ciele błyszczącymi z emocji oczyma. Na ich policzkach widać było ciemne rumieńce. Obaj oddychali szybko, nierówno, a w spodniach robiło się im coraz ciaśniej.
- Mam zamiar  cieszyć się jak wariat, każdym z tych cholernych trzech dni!- stwierdził przepełnionym pożądaniem głosem Kayl.
- Ja też. Ale zdajesz sobie sprawę że on potem nas zabije?- Zapytał równie podniecony książę.
- Wiem, ale to będzie naprawdę piękna śmierć. He He …- powiedział wojownik i zaczął śmiać się coraz głośniej nie spuszczając  oczu z chłopca. Po chwili Ashlan dołączył do niego, chichotając na widok coraz bardziej wiercącego tyłeczkiem Yuriko, usiłującego znaleźć najlepszą pozycję, w której ten przeklęty gadżet nie dotykałby co chwilę jego najwrażliwszego miejsca. Maleństwo jednocześnie prychało ze złości i jęczało z doznawanej przyjemności. Cały czerwony, dyszący, z rozchylonymi usteczkami przedstawiał naprawdę rozkoszny widok.
………………………………………………………………………………………………………………………

1 komentarz: