piątek, 11 maja 2012

Rozdział 21

Biblioteka Akademii
Yuriko stał na drabinie w bibliotece Akademii i próbował dosięgnąć znajdującego się na ostatniej półce podręcznika do demonologii. Nie był dumny ze swoich wyczynów poprzedniego dnia. Nie miał pojęcia jak on teraz spojrzy Kaylowi w oczy. Na boginię, co we mnie wstąpiło, że odważyłem się robić takie zawstydzające rzeczy? Co prawda zasłużył sobie na karę, ale niekoniecznie taką. Wszystko przez Ashlana, to mój zły duch. Przez niego zawsze mam kłopoty i pakuję się w najgłupsze sytuacje. Tak zamyślony chłopak nie zauważył, że z tyłu zbliża się do niego z obleśnym uśmiechem nieznajomy mężczyzna. Oblizał się na widok wypiętego okrągłego tyłeczka. Podszedł cicho i złapał Yuriko jedną ręką za pośladki i brutalnie je ścisnął. Druga zaczęła pełznąć w kierunku jego przyrodzenia. Zaskoczony chłopak krzyknął przestraszony. Usiłując się wyrwać zachwiał się  niebezpiecznie i spadł z drabiny. Napastnik wykorzystał sytuację i usiadł okrakiem na leżącym na podłodze potłuczonym kadecie. Zatkał mu usta i zaczął rozpinać koszulę. Zniecierpliwiony dużą ilością guziczków rozerwał ją jednym szarpnięciem.
Kayl już od kilku minut szukał małego zbiega .Doniesiono mu, że widziano go w bibliotece. Niestety pomieszczenie było ogromne, a wielkie regały, prawie od sufitu do podłogi zasłaniały wszystko. Zaczął ogarniać go jakiś niewytłumaczalny niepokój. Musi się pośpieszyć. Dzieje się coś niedobrego. Nagle usłyszał huk i jakby odgłosy szarpaniny. Zlokalizował źródło hałasu i poszedł w tę stronę. Zobaczył dwóch leżących na podłodze mężczyzn. W jednym z nich natychmiast rozpoznał Yuriko. Widząc co się dzieje rzucił się na gwałciciela. Chwycił go za gardło podniósł do góry jak szmacianą lalkę i z całej siły uderzył pięścią w twarz. Rozległ się nieprzyjemny trzask i z nosa mężczyzny została tylko krwawa miazga. Osunął się nieprzytomny na ziemię w kałuży krwi. Kayl miał zamiar przyłożyć mu drugi raz, ale spojrzał w kierunku Yuriko i przestraszył się. Chłopiec leżał nieruchomo, z szeroko otwartymi oczami utkwionymi w suficie. Był bardzo blady. Wojownik podszedł do niego i spróbował postawić go na nogi ale maluch leciał mu przez ręce. Nie odzywał się, nie reagował na wołanie. Wyglądał jakby zamarł z przerażenia. Mężczyzna nie wiedząc co dalej zrobić wziął go na ręce i w pośpiechu teleportował się do ich apartamentu. Posadził go w fotelu i nalał do szklanki sporą porcję alkoholu.
-Pij mały, to ci dobrze zrobi. Tylko powoli, to mocny trunek.
Młodziutki mag ocknął się nagle, zamrugał oczami i wziął od Kayla szklankę z napojem.Wypił ją jednym haustem. Oczywiście natychmiast się zakrztusił. Zaczął gwałtownie kaszleć nie mogąc nabrać powietrza do płuc. Wojownik podszedł i mocno walnął go w plecy.
-Eh, ty, mówiłem powoli. Całe szczęście, że wracają ci kolorki. Może się położysz i odpoczniesz. Posiedzę przy tobie –wyciągnął rękę chcąc pogłaskać go po ciemnej główce. Chłopiec na ten czuły gest rzucił się gwałtownie do tyłu i przewrócił razem z fotelem.
- O mój boże, przepraszam, nie chciałem cię jeszcze bardziej przestraszyć. Chodź do sypialni. Obiecuję, że cię nie dotknę. Może wezwać lekarza? Mam nadzieję że Ashlan zaraz przyjdzie. Gdzie on się podziewa kiedy jest potrzebny.
- Daj spokój. Przejdzie mi. Czasami reaguję przesadnie- Yuriko z cichym jękiem pozbierał się z podłogi –ale obiłem sobie pupę. Masz coś na siniaki?
-Ja nie widzę w tym żadnej przesady. Jeszcze chwila i ten facet by cię zgwałcił. Zgłoszę to do władz uczelni.
- Nie proszę cię nie rób tego! Będą chcieli mnie przesłuchiwać, a tego nie zniosę- błagał chłopiec. Zostawmy to tak jak jest. Dałeś mu już nauczkę.
-Zgłupiałeś do reszty. Nie myślisz logicznie. Jesteś jeszcze w szoku. Ten oblech będzie na wolności i niedługo znajdzie sobie inną ofiarę, która może nie mieć tyle szczęścia co ty.
- Więc trzeba go znaleźć i sprawić by już nigdy więcej nie mógł uprawiać seksu- odparł cicho Yuriko z błyskiem okrucieństwa w oczach, które w tej chwili przypominały dwa srebrne, rozjarzone wiry rozgrzanego do wrzenia metalu. Podniósł dumnie ciemną główkę i zapatrzył się w dal tymi lśniącymi teraz jak gwiazdy źrenicami pełnymi gniewu i pogardy.-Bez wątpienia możemy to sprawić. Trzeba mu zostawić pamiątkę, która mu będzie przypominać codziennie o jego parszywej naturze i zmusi do posłuszeństwa.
Kayl ze zdumieniem obserwował swojego zamyślonego towarzysza. Nigdy go takiego nie widział. Chłopak ma niesamowicie zmienne nastroje i okazuje się bardzo skomplikowany charakter. W jednej chwili jest przestraszonym, słodkim dzieciakiem, żeby w ciągu minuty zmienić się w kogoś naprawdę przerażającego. Z początku miał go za ślicznego, delikatnego maluszka, potem odkrył w nim pokłady mocy może nawet większej od jego własnej, a teraz zobaczył w nim wojownika umiejącego z okrucieństwem uderzyć we wroga. Ile jeszcze twarzy ma ten chłopak? Wygląda na to, że kryje w sobie sporo tajemnic. Chcę odkryć je wszystkie. Muszę poznać go do samego końca. Yuriko coraz bardziej mnie pociąga. Myślę o nim prawie przez cały dzień. Co się ze mną dzieje, czyżbym się zakochał?!.... JA!!... O nie! To niemożliwe! To dobre dla tych sentymentalnych damulek z dworu księcia. Kayl, musisz wziąć się w garść. Lepiej ty zajmij się swoją misją. O tak! Właśnie tak zrobię!
- Muszę wyjść. Książę zaraz tu będzie. Idź się połóż- mężczyzna zerwał się nieco zbyt gwałtownie z fotela i ruszył w stronę drzwi. Wyglądało to nieco na ucieczkę, ale co tam. Wyjdzie z stąd i wszystko sobie przemyśli. Uspokoi się i będzie jak dawniej-uspokajał się w myślach Kayl. Zaczęła go ogarniać lekka panika. Nie był przyzwyczajony do analizy własnych uczuć.
…………………………………………………………………………………………………………………………..
Apartament  Kayla  Yuriko i Ashlana
Ashlan wrócił dość wcześnie z rodzinnej kolacji. Wynudził się na niej jak mors .Myślał, że po powrocie zastanie w domu wesołe towarzystwo, a przywitała go głucha cisza. Czyżby nikogo nie było? Zajrzał do sypialni Yuriko. Chłopak spał w najlepsze w ubraniu, z szeroko rozrzuconymi nogami i rękami. Ten nigdy się nie nauczy, nie ściągnął nawet butów. A ten drugi nic nie lepszy. Miał pilnować chłopaka, a gdzieś sobie zniknął. A więc czeka go przyjemny wieczór z lampką słodkiego wina i dobrą książką w ręku. Jak dobrze. Dawno nie miał na to czasu. Książę usiadł  zadowoleniem w wygodnym fotelu i umościł się na poduszkach. Wyciągnął przed siebie długie nogi i pogrążył się w lekturze. Pogrążony w świecie fantazji stracił kontakt z rzeczywistością. Po kwadransie zorientował się, że coś jednak było nie tak. Odłożył książkę i zaczął nasłuchiwać. Z pokoju Yuriko zaczęły go dobiegać ciche odgłosy. Jakby popiskiwanie, drapanie, a wreszcie zduszone jęki. Co ten chłopak tam znowu wyprawia? Ani chwili spokoju! Trzeba to sprawdzić. Ashlan niechętnie odłożył lekturę i udał się do sypialni malca. To co zobaczył poważnie go  zaniepokoiło. Dzieciak był cały spocony, włosy przykleiły mu się do czoła. Oddychał szybko, nieregularnie. Serce biło mu gwałtownym rytmem. Zaczął szarpać się i miotać na boki jakby próbując uwolnić się z koszmarnego snu. Jęczał i popiskiwał jak ranne zwierzątko. Widać było, że bardzo cierpi. Książę nachylił się mając zamiar obudzić chłopaka i tu spotkała go przykra niespodzianka. Malec otoczył się barierą tak silną, że mężczyzna nie mógł go dotknąć i najwidoczniej nie słyszał też jego głosu. Próbował różnych zaklęć, ale nic to nie dało. Tymczasem Yuriko skulił się w kłębek jakby właśnie otrzymał silny cios i zaczął rozdzierająco krzyczeć. Ten głos był pełen przerażenia i takiego bólu, że księciu podniosły się wszystkie włosy na głowie. Na boginię jak mu pomóc!? Co on ma teraz zrobić? Zaczął wpadać w panikę. Muszę zadzwonić po kogoś! Już wiem ten jego opiekun, Zeryl ,na pewno będzie wiedział jak postąpić! Ręce trzęsły mu się tak bardzo, że słuchawka łącza dwa razy wpadła mu z rąk. W końcu się udało. Mistrz medycyny naturalnej odebrał natychmiast. Chłopiec krzyczał dalej, ale już coraz ciszej, coraz żałośniej zmęczony walką z niewidzialnym przeciwnikiem. Biedactwo, nie mogę patrzyć jak cierpi. Jest taki blady. A jak się nie obudzi? A najgorsza już ta bezsilność. Tyle lat nauki i nie umiem poradzić sobie z takim prostym problemem! Czemu ta cholerna zapora jest taka potężna? W życiu takiej nie widziałem! Dlaczego on tak długo nie przychodzi? Jak coś się temu malcowi stanie to tego nie zniosę! Miałem się nim opiekować!
Gdy po kilkunastu minutach Zeryl wszedł do pokoju zastał istne pandemonium. Prawie cała pościel leżała skłębiona na ziemi. Na łóżku miotał się w sennych koszmarach Yuriko cały czas kwiląc i popiskując z bólu. Po jego białej jak śnieg twarzyczce płynęły obficie łzy. Nad nim stał równie blady Ashlan wbijając sobie paznokcie w dłonie i próbując bezskutecznie zapanować nad ogarniającą go paniką. Z jego dłoni płynęła strużka krwi, a on nawet tego nie zauważył.
-Odsuń się i nie przeszkadzaj. Skontaktuj się z Kaylem niech tu zaraz przyjdzie- powiedział Zeryl.
- Ale bariera, ona cię nie przepuści!
- Nie martw się miałem już z nią do czynienia. Yuriko przez pierwsze trzy miesiące jak u mnie zamieszkał i codziennie miał takie koszmary. Poradzę sobie. Weź ten eliksir, przyda ci się. Wyglądasz jak byś miał z chwilę zejść na zawał.
Książe wziął lek i niemiłosiernie się krzywiąc wypił go do dna. Odetchnął głęboko usiłując się uspokoić. Tymczasem Zeryl zdjął już osłony i wlewał do ust chłopca porcję medykamentów.
- Już dobrze malutki obudź się. Miałeś straszny sen. Jestem przy tobie. Tutaj nic ci nie grozi- mężczyzna mówił ciepłym, czułym, łagodnym głosem. Nie próbował jednak go dotknąć tak jak wcześniej zrobił to Kayl.  Dobrze znał jego reakcję na wszelkie próby uspokojenia go głaskaniem . Widać było, że wie co robi. Ta jego pewność udzieliła się też Ashlanowi, na którego policzki zaczęły wracać kolory. Powoli, jakby z wahaniem Yuriko otworzył oczy. Rozejrzał się nieco jeszcze nieprzytomnie po pokoju. Kiedy zobaczył uśmiechającego się z ulgą Zerela delikatnie się uśmiechnął.
-Co ty tu robisz mistrzu? Chyba znowu miałem zły sen.
- Nie wstawaj może zakręcić ci się w głowie. Wywar który dostałeś jest bardzo silny. Ogromnie nas przestraszyłeś. Zwłaszcza Ashlana, biedak nie wiedział co robić. Wkrótce lek zacznie działać i będziesz mógł wypocząć. Nie będziesz miał żadnych snów, zresztą przecież to wiesz. To nie jest twój pierwszy raz. Pomogę ci się jeszcze przebrać w piżamę. Usiądź.
- To może ja wyjdę, nie chcę przeszkadzać? Yuriko cieszę się, że już wszystko w porządku-powiedział książę słabym, jeszcze lekko drżącym głosem i wyszedł z pokoju.
- Biedak, chyba strasznie się przejął. Wygląda gorzej niż ja. Muszę mu to jutro jakoś wynagrodzić- wymamrotał sennie Yuriko.
……………………………………………………………………………………………………………………….
Salonik w apartamencie Kayla  Yuriko i Ashlana
Kayl rozsiadł się na kanapie i włączył po cichu muzykę. Czyżby wszyscy już spali? To nawet lepiej. Nie miał nastroju na towarzyskie rozmowy. Dopiero jak dotarł do kwatery przyjaciół, Kerna i Lendela, przypomniał sobie, że nic nie powiedział księciu o dzisiejszych nieprzyjemnych wydarzeniach . Zresztą czym ja się przejmuję. Nic się przecież nie stanie jak  zrobię to rano. Do jutra sprawa trochę przycichnie i łatwiej będzie go ugłaskać . Na pewno wścieknie się, że nie dopilnował chłopca. Próbował się do niego dodzwonić kilka razy, ale nie odebrał łącza. Więc kiedy Ashlan potem dzwonił on także nie podniósł słuchawki.
Do salonu wszedł książę ubrany w jedwabną granatową piżamę i biały puchaty szlafrok. Jasne włosy spadały mu swobodną kaskadą na ramiona. Wyglądał jakoś tak mizernie. Kayl przyjrzał mu się uważnie. Ma zaczerwienione oczy. Był smutny i taki zamyślony , że go nie dostrzegł. Płakał?! Coś się musiało stać. Czy tych dwóch nie można zostawić samych ani na chwilę? Od razu wpadają w kłopoty. Teraz już naprawdę zaniepokojony wstał, podszedł do mężczyzny i łagodnie położył mu rękę na ramieniu chcąc zwrócić na siebie jego uwagę.
-Ashlan co się na boginię stało? Wyglądasz jak siedem nieszczęść!
- Jestem beznadziejnym opiekunem. Nie powinno się mi powierzyć nawet psa. Nie nadaję się na niczyjego towarzysza. Przez moją nieudolność Yuriko omal nie zwariował. Jutro powiem, że chcę się wycofać. Ty na pewno zajmiesz się nim lepiej ode mnie- książę usiadł na kanapie i zrozpaczony ukrył twarz w dłoniach .Niczego nie rozumiejący, ale też pełen poczucia winy Kayl uklęknął przed nim i delikatnie wziął w swoje wielkie łapy smukłe ręce Ashlana. Były takie lodowate. Jakby przestala w nich płynąć krew.
-Cokolwiek się stało przestań. Ja też nie jestem bez winy, więc przestań brać na siebie całą odpowiedzialność- i zaczął opowiadać mężczyźnie wydarzenia z feralnego poranka. On wysłuchał go nie przerywając i nie komentując. Ani razu nie poniósł na niego wzroku.
-Więc mamy równie nieprzyjemne wspomnienia. Mnie też przydarzyło się coś okropnego, ale niestety nic nie mogłem pomóc. Ty chociaż coś zrobiłeś. Uchroniłeś go od najgorszego. Ja stałem bezradnie i patrzyłem jak cierpi. Omal nie pękło mi serce- Ashlan podniósł na niego piękne szmaragdowe oczy , które błyszczały teraz od z trudem powstrzymywanych łez. Kayl podniósł się z podłogi i usiadł obok niego na kanapie. Chwycił go w smukłej tali i zaskoczonego posadził sobie na kolanach. Uwięził go w szerokich ramionach i przytulił mocno do siebie. Mężczyzna z początku się opierał, ale w końcu westchnął głęboko i schował twarz w zagłębienie między szyją, a barkiem Kayla. Poczuł się tak dobrze i bezpiecznie jak nigdy dotąd. Duża dłoń delikatnie gładziła go po plecach, a czuły głos szeptał mu do ucha. A każde następne słowo budziło coraz większe emocje.
- Piękna księżniczko otrzyj oczy. Jutro też jest dzień. Może nawet uda nam się przeżyć go bez nowych wpadek. Proponuję dać sobie buzi na zgodę. Co ty na to?
- Nie przepuścisz żadnej okaz…..- przerwał nagle Ashlan czując jak sprytny Kayl skorzystał z tego, że otwarł usta i wpakował mu do nich ciekawski, ruchliwy język, który od razu przystąpił do zwiedzania. Słodko pieścił policzki i podniebienie. Zaprosił go do wspólnego tańca kręcąc kółeczka. Czule gładził i prowokował. Książę przysunął się bliżej wtulając w twardy umięśniony tors.  Natrętne, smutne myśli odpłynęły w dal i zniknęły za horyzontem. Teraz liczył się tylko ciemnowłosy wojownik i rozkoszne ciepło, które płynęło z jego ciała. Niech ten przynoszący zapomnienie pocałunek trwa, niech trwa jak najdłużej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz