piątek, 11 maja 2012

Rozdział 18

Apartament Ashlana i Yuriko
Dwaj nieludzko zmęczeni mężczyźni po cichutku zamknęli drzwi do sypialni Yuriko i oparli się o nie plecami. Obaj potargani, spoceni, ciężko dyszący nie mieli siły zrobić ani kroku dalej. Nawet w najśmielszych snach nie wyobrażali sobie, że wpakowanie do łóżka tego małego kleszcza będzie takim trudnym zadaniem. Musieli chyba jakoś podpaść bogini bo normalnego człowieka nie spotykają takie przygody. Przez dwie godziny walczyli z tym smykiem zanim udało się im go uspokoić i ułożyć do snu. Mały wił się jak węgorz i nie było miejsca na ich ciele jakiego by nie dosięgły te małe, niedobre łapki. Właściwie to powinni dostać medal za świętą cierpliwość. Ten bezczelny zboczuszek teraz sobie słodko śpi, a oni zostali pozostawieni  samym sobie. A problem, a właściwie problemy mieli naprawdę duże. Kayl spróbował nieco przesunąć się w lewo, ale skończył skowycząc zgięty w pół trzymając się za rozporek spodni.
-Biedactwo, czyżby ci uszyli za ciasne gacie? Jak myślisz ile czasu zajmie ci dojście do domu w takim stanie?- powiedział Ashlan patrząc na niego ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy.- A może chcesz skorzystać z mojej łazienki, nie będę podglądał, znaj pańską łaskę.
- Jak jesteś taki mądry to pokaż mi drogę? Mogę przecież zabłądzić, jestem przecież tylko barbarzyńcą- rzucił Kayl kpiąco.
Książę zrobił mały krok do przodu i mimo wyraźnych starań z jego strony, aby zachować twarz skrzywił się jakby połknął cytrynę.  Miał na sobie obcisłe dresowe spodnie i krótką bawełnianą koszulkę więc jego stan był widoczny jak na dłoni. Oczywiście szkarłatne oczy mężczyzny natychmiast zauważyły ten smaczny i trzeba przyznać spory kąsek. Stał teraz przodem do niego nie mogąc oderwać wzroku od jego erekcji. Bezwiednie oblizał usta. Zaczął powoli zbliżać się w jego stronę.
- Co ci wpadło do tej durnej głowy? Natychmiast się zatrzymaj! Ani się waż podejść bliżej!- Ashlan śledził z narastającym niepokojem każdy jego ruch.- Chyba nie masz zamiaru zrobić czegoś głupiego?!-zaczął się cofać do tyłu.
- Księżniczko okaż klasę, nie bądź taki skąpy. Pokaż mi swoją wspaniałomyślność i daj się zmolestować. Ta gumka za chwilę odetnie ci dopływ krwi i zostaniesz impotentem. Obiecuję, że nie będzie bolało-dodał z ironicznym uśmiechem wyciągając w kierunku mężczyzny rękę. Ten odskoczył jak oparzony, ale za plecami miał niestety ścianę. Znalazł się w pułapce. Z jednej strony szeroka szafa z drugiej ten wielkolud. Podniósł głowę i spojrzał hardo na prześladowcę. Niestety nie potrafił tak dobrze ukryć targających nim uczuć jak myślał. Pożądanie zaczęło w nim narastać. Mięśnie napięte jak stalowe sprężyny drżały oczekiwaniem. Ciało zrobiło się ogromnie wrażliwe na najmniejsze nawet wibracje. Robiło się coraz goręcej. Jego penis pulsował boleśnie w rytm uderzeń serca. Wbił przestraszone spojrzenie w Kayla. Nie, nie może pozwolić, aby ten człowiek go dotknął. Jeśli to zrobi, będzie zgubiony. Pierwszy raz to nie on był myśliwym. Nie może przecież skończyć jako owieczka dla tego barana.
Wojownik widząc cierpienie i obawę na jego twarzy natychmiast złagodniał. W żadnym wypadku nie chciał skrzywdzić tego pięknego stworzenia. Nigdy by się nie spodziewał, że ten dumny książę potrafi wyglądać tak słodko i pociągająco. Taki kruchy i zmieszany. I te zielone oczy, pełne nieumiejętnie skrywanej pasji,  lśniące pragnieniem zupełnie jak klejnoty.
- Na boginię, on się mnie chyba boi- pomyślał zaskoczony. Delikatnie, czubkami palców pogłaskał go po policzku. Zanurzył dłonie w jedwabistych, jasnych pasmach.
- Cii…słońce, spokojnie. Pozwól sobie pomóc. Nikogo tutaj nie ma- Kayl powoli kolanem rozchylił jego uda. Zaczął ostrożnie pocierać jego męskość.
-Tylko przez ubranie-szepną cicho ochrypłym z pożądania głosem Ashlan, kompletnie zniewolony przez szkarłatne spojrzenie.
-Będzie jak zechcesz. Tylko sobie ulżymy i każdy pójdzie w swoją stronę. Nie martw się nikt się nie dowie-objął smukłą talię mężczyzny i przyciągną go  bliżej. Jedną ręką silnie chwycił  w pasie, a drugą ścisnął jego jędrną pupę i przycisną  biodra księcia do swoich. I tak rozpoczął namiętny taniec dwóch rozgrzanych już do czerwoności ciał. Ocierali się o siebie coraz szybciej i szybciej. Czerwone źrenice zatopione w szmaragdowych, usta pochłaniały oddech drugich ust, twardy jak skała penis tarł o równie twardego penisa, drżały naprężone do granic możliwości mięśnie. Przyśpieszone oddechy, stłumione jęki, coraz gwałtowniejsze ruchy. Serca, które o mało nie wyskoczyły z piersi.
- Mocniej..aah..Kayl, zrób to mocniej-ciało Ashlana wygięło się w łuk i doszedł z głośnym okrzykiem rozkoszy. Opadł całym ciężarem na mężczyznę chwytając go jedną ręką za szyję by nie upaść. Drugą zacisnął pieszczotliwie na przyrodzeniu kochanka. I to wystarczyło, aby i on wypuścił w spodnie gorący strumień spermy.
- Nie mogę uwierzyć, że to zrobiliśmy-wymruczał w jego  szyję-jak opowiesz komuś o tym to cię zabiję.
- Księżniczko, muszę przyznać, że nie na darmo nosisz swój tytuł. Jesteś najgorętszym ciachem w tej Akademii. Oczywiście zaraz po maluszku. To była klasa sama w sobie-zachichotał Kayl- i nie bój się nie jestem paplą. A może to powtórzymy w przyszłości- dodał z przewrotnym uśmiechem. Książę podniósł na niego ciężkie spojrzenie, a w zielonych oczach zabłysnęła ognista furia.
- Spierdalaj, wypad mi stąd, ale już!!!- Ashlan podniósł do góry stojący w pobliżu ciężki dzban i zamachnął się nim na mężczyznę. Ten nie czekał ,tylko zwinnie uchylił się i umknął zatrzaskując za sobą drzwi do apartamentu. Usłyszał jeszcze trzask rozbijającej się o drewno porcelany.
-Taki dobrze wychowany i takie  brzydkie słowa. No, no. Chyba mam na niego zły wpływ- Powiedział do siebie wojownik i ruszył  w stronę domu pogwizdując radośnie.- To był naprawdę ciekawy dzień. Podoba mi się tutaj. Chyba zostanę na dłużej. Poproszę ojca o przeniesienie do tej Akademii. Trzeba rozruszać to niemrawe towarzystwo. Zrobię im małą niespodziankę-i w tym momencie zaczął sobie wyobrażać miny Yuriko i Ashlana- No i będzie mógł przypilnować swojego słodziaka. Ta jasnowłosa księżniczka jest o wiele bardziej niebezpieczna niż myślałem.
………………………………………………………………………………………………………………………..
Nadal apartament Ashalna i Yuriko.
Nastał ranek. Ashlan siedział na kanapie w salonie i ze smętną miną popijał kawę. Nie miał nawet ochoty na swoje ulubione rogaliki z cynamonem. Właściwie to na nic nie miał ochoty. Ta noc wyssała z niego resztę sił. Cały czas miał koszmary ( e tam, jak zwykle przesadza).Cały czas śniły mu się na zmianę wielkie łapska ściskające jego pośladki, to znowu małe, słodkie paluszki wędrujące po  ciele i wzbudzające płomienie w każdym jego zakątku. Doszedł jeszcze chyba ze trzy razy. Teraz był wykończony i niezdolny do niczego. A przecież za dwie godziny mają trening.
- O słodka bogini, może by tak zrobić sobie wagary- pomyślał po raz pierwszy w życiu i zsunął się niżej na kanapie. -Parę godzin spokojnego snu powinno załatwić sprawę.
Niestety nie dane mu było zrealizować planu. Ledwo przymknął ciężkie ze zmęczenia powieki w drzwiach wejściowych pojawiła się ruda głowa Orina.
- Co ty jeszcze nie gotowy? Pójdziemy po południu do miasta, odkryłem nowy sklep z niesamowitymi mieczami?- nie doczekawszy się spodziewanej reakcji ze strony przyjaciela potrząsnął jego ramieniem.- No obudź się wreszcie! Co ty robiłeś w nocy, wyglądasz na strasznie sponiewieranego?
Ashlan otworzył kompletnie zaspane oczy i spojrzał na niego  z niechęcią.
- Nawet gdybym ci opowiedział to i tak mi nie uwierzysz. Zresztą lepiej dla ciebie żebyś nie wiedział. Zostaw mnie w spokoju i powiedz mistrzowi że jestem chory.
- Nie ma mowy, ty nigdy nie chorujesz. Przepędzi mnie na cztery wiatry, załatw to sam.
- Też mi przyjaciel.
- Nie przeginaj. Mów co wczoraj robiłeś, że doprowadziłeś się do takiego stanu – wbił w niego oczy błyszczące ciekawością.
- Nic ci nie powiem, nie zasłużyłeś. A poza tym nie mogę złamać danego słowa. Wiec przestań mnie nagabywać.
- Nie bądź taki, ja mówię ci o wszystkim. Chociaż troszeczkę uchyl rąbka tajemnicy. Usprawiedliwię cię i mistrza-podlizywał się Orin. I może by mu się udało, ale zwierzenia przerwał wkraczający do pokoju Yuriko.- A temu co nie wygląda wiele lepiej od ciebie? Już wiem zrobiliście TO i nie mogliście przestać! Mam rację?!
- Cicho bądź zboczeńcu, tobie tylko dupy w głowie! Nic takiego nie miało miejsca. Chłopak się tylko upił i mieliśmy przez to kłopoty- rzucił Ashlan chcąc się pozbyć natręta i skierować jego myśli na inne tory.- Yuriko, ty paskudny pijaku, o której to się wstaje! Jesteś mi winny tłumaczenie i przeprosiny za wczoraj.
- Odczep się nie jesteś moją matką!- prychnął na niego chłopak. Odkąd otworzył oczy miał naprawdę paskudny humor. Głowa pękała mu z bólu, a całe ciało miał poobijane w sińcach i zadrapaniach. Nie wiedział jak się wczoraj znalazł w domu. Wszystkie wspomnienia pokrywała bura mgła. Usiadł w fotelu naprzeciwko Orina. Mężczyzna natychmiast posunął w jego stronę sok pomidorowy i miseczkę z bulionem-Bierz, to postawi cie na nogi, ale się załatwiłeś- pokręcił politowaniem kędzierzawą głową.
- Nie mogę, chce mi się rzygać-powiedział blady jak ściana Yuriko.
- Rób co mówię. Pakuj na siłę, najwyżej zwrócisz.
- Czy moglibyście być ciszej, mam migrenę?- krzyknął na nich wkurzony Ashlan-Ty mały masz pojęcie co wyprawiałeś? Po pijaku zamieniasz się w chutliwą ośmiornicę i molestujesz wszystko czego dosięgniesz! O mało nie zgwałciłeś mnie i Kayla. Jakbym wiedział, że jesteś takiej potrzebie to już dawno wziąłbym cię do łóżka i wszystko zostałoby w rodzinie. Ale nie, ty musiałeś zrobić z tego cyrk na całą okolicę!
-Okolicę- powtórzył za nim słabo Yuriko.
- A tak, jeśli ktoś wczoraj był w parku lub ogrodzie to miał niezłe widowisko-powiedział ze złośliwą satysfakcją w głosie książę.
-Kłamiesz, to niemożliwe, ja się tak nigdy nie zachowuję!- wykrzyknął zrozpaczony chłopiec-To wy pewnie coś mi zrobiliście jak byłem nieprzytomny i teraz zwalacie winę na mnie. Stąd te wszystkie siniaki.
-  Po trzeźwemu może nie, ale po pijaku zmieniasz się w jakąś seks maszynę.Nie udawaj, że nie wiesz o co mi chodzi!
- A właśnie, że nie wiem i niczego nie pamiętam-zadarł dumnie do góry nosek Yuriko- chcesz mnie nastraszyć.
Tymczasem Orin ułożył się wygodniej w fotelu i z ogromnym zainteresowaniem śledził rozgrywające się na jego oczach wydarzenia. Czuł się jak na meczu ping ponga. Jago oczy biegały od jednego do drugiego przeciwnika nie chcąc stracić żadnej sceny z niezmiernie fascynującej akcji. To było zabawniejsze od każdej komedii, którą ostatnio oglądał.

Nastraszyć, tak? A więc kto mi to do cholery zrobił?!-Książę rozpiął koszulę i pokazał mu szereg zadrapań i malinek na swoim torsie.- Nie myślisz chyba że sam się molestuję przez sen! ( coś w tym było, ale większość ran była naprawdę zasługą malca -dp. aut)
- Oh…- pisnął ogromnie zmieszany Yuriko i nisko opuścił rozczochraną główkę tak aby włosy zakryły mu płonącą ze wstydu twarzyczkę. Na widok tych oczywistych dowodów zupełnie stracił ochotę do pyskowania. Poza tym powoli, wraz z wracającą świadomością, zaczęły napływać  do niego zapomniane obrazy. Z każdą nową, powracającą myślą chłopak zsuwał się coraz niżej w dół aż prawie znalazł się pod stołem. Złapał leżącą nieopodal narzutę i nakrył się nią tak, że prawie nie było go widać. Słychać było tylko pełne niedowierzania i rozpaczy jęki dobywające się spod grubej materii.
- Co ty robisz?- Ashlan spojrzał na niego zaskoczony jego zachowaniem .
- Nie widzisz, właśnie tu sobie umieram ze wstydu. Jak już skonam pochowajcie mnie w tym ogrodzie, na miejscu zbrodni, a na moim nagrobku wyryjcie butelkę wina na przestrogę dla potomnych- rozległ się cichy, zduszony, pełen skruchy głosik.

1 komentarz:

  1. Coś mi się wydaje że Yuriko, Ashlan i Kayl to w jednym kociołku wylądują. Miodzio...

    OdpowiedzUsuń