piątek, 11 maja 2012

Rozdział 20

Apartament Ashalana  Kayla i Yuriko

Ashlan z Kaylem już od godziny siedzieli w saloniku na kanapie omawiając szczegóły dotyczące dzisiejszego treningu. Dawno zjedli  śniadanie. Doprowadzili do porządku swoją garderobę. Teraz popijali kawę co chwila spoglądając to na zegar, to na drzwi do sypialni Yuriko.
-Trzeba będzie chyba wejść i ściągnąć go z łóżka. Spóźnimy się  jak tak dalej pójdzie – stwierdził wojownik niecierpliwie kręcąc się na fotelu.
-Wiem, on jest strasznym śpiochem. Ma jednak niezawodne wyczucie czasu. Zobaczysz, że zaraz się zjawi- nie zdążył dokończyć zdania książę jak drzwi do pokoju  chłopca się otwarły i pojawiła się w nich najpierw niemożliwie rozczochrana głowa, a potem cała rozmemłana reszta. Yuriko zaspany, mrużąc srebrne oczy, wkroczył boso do pokoju. Rozpięta biała koszula zwisała smętnie z jednego ramienia odsłaniając apetyczną, złocistą skórę  klatki piersiowej i barku. Wzrok Kayla powędrował nieco w dół i zatrzymał się na małym różowym guziczku. Wyglądał tak zachęcająco. Wystarczyłoby się schylić i mógłby językiem posmakować , a może nawet nieco przygryźć tę słodką malinkę.  Taki wspaniały deser na dobry początek dnia.
- Mhm..-zamruczał zafascynowany widokiem mężczyzna czując gorąco zaczynające rozchodzić się po całym jego ciele. Po drugiej stronie stołu Ashlan robił dokładnie to samo tylko, że jego wzrok zatrzymał się na zupełnie innym miejscu. Nie mógł bowiem oderwać oczu od małego, jędrnego tyłeczka opiętego czarnymi, skórzanymi spodniami. Yuriko idąc kołysał nim kusząco. Eh, jakby tak złapać i zacisnąć na nim dłonie.
-Teraz to już na pewno się spóźnimy-odezwał się Ashlan, którego wzburzona krew spływała właśnie bystrym  strumieniem w dół, powodując poważny dyskomfort w spodniach.-Siadaj wreszcie i jedz. Musimy się pospieszyć.
Chłopiec usiadł posłusznie, biorąc do ręki filiżankę z kawą i przysuwając do siebie talerz z sałatką. Strasznie chciało mu się spać, to nieludzka godzina do wstawania. Nie miał ochoty nawet otworzyć szerzej oczu. Przeciągnął się jak kot napinając wszystkie mięśni i prezentując zupełnie nieświadomie obu mężczyzną tym razem całą, nagą, ładnie umięśnioną pierś . Obaj na ten widok jęknęli zgodnie i podnieśli się z foteli.
- Ja muszę jeszcze do łazienki- rzucił Kayl i szybkim, lekko kulejącym krokiem udał się w stronę swojej sypialni.
- Ja zapomniałem coś zabrać z pokoju- odparł Ashlan spoglądając na niego z pełnym zrozumieniem i nawet z odrobiną współczucia.
Yuriko popatrzył na nich zdumiony. Kompletnie nie pojmował co się z nimi dzieje. Szczerze mówiąc wolał się w to nie zagłębiać.
- Zupełnie was nie rozumiem, najpierw mnie poganiacie, a teraz okazało się że sami nie jesteście jeszcze gotowi-odparł zaspanym głosem, szeroko ziewając i pokazując obu nieszczęśnikom swój ruchliwy języczek.
- Ale z ciebie głuptas, będziemy musieli nad tym popracować bo szybko wykończysz nas obu-jęknął i pokręcił głową Kayl.
- On tak ma każdego ranka , w dodatku kontaktuje dopiero po drugiej filiżance kawy-powiedział Ashlan. I obaj zarumienieni, niespokojnie oddychający panowie w wielkim pośpiechu udali się do swoich sypialni. ( miłe zboczuszki chyba nie muszę wam tłumaczyć poco- dop. aut.)
………………………………………………………………………………………………………………………….

 Korytarz Wielkiej Sali treningowej
Korytarzem prowadzącym do wielkiej Sali treningowej podążały grupki kadetów. Z naprzeciwka szedł powoli Yuriko. Właśnie uciekł swoim prześladowcą i cieszył się z tej niespodziewanej chwili wolności. Dwóch młodych mężczyzn stało obok gobelinu przedstawiającego boginię Selene. Starszy z nich odwrócił głowę i otaksował chłopca z góry na dół. Duże piwne oczy rozbłysnęły pożądaniem.
- Cieszę się, że wróciłem. Nie było mnie kilka miesięcy. A to, ktoś nieznajomy, ma niezłe ciałko i dupcię jak marzenie, małą okrągłą taką jak lubię. Przedstawisz mnie?
-Lepiej bądź cicho bo jeszcze usłyszy cię któryś z jego towarzyszy! Na pewno są gdzieś w pobliżu. Ten chłopak nazywa się Yuriko i jest lepiej strzeżony niż cesarskie więzienie. Każdy kto próbował się do niego zbliżyć dostał niezłą nauczkę.
- Taa.. ja tam niestrachliwy jestem. A taki królewski kąsek nie powinien się marnować-i złapał za ramię przechodzącego chłopca.
- To jakiś nowy, dziwny rodzaj podrywu? Zabieraj tę łapę- zadarł nosek niezadowolony Yuriko. Co bynajmniej nie odstraszyło napastnika, który szarpnął go silnie i przyciągnął do siebie. Nie zdążył zrobić jednak nic więcej bo czyjaś wielka łapa chwyciła go za gardło i podniosła do góry. Został boleśnie rzucony o ścianę. Poczuł jak grzechoczą w nim wszystkie kości, nawet te, o których nie wiedział. Pozbierał się z podłogi i chciał rzucić na napastnika, ale został chwycony za pasek i przymocowany zaklęciem do ściany. Podniósł wzrok i napotkał szkarłatne oczy o pionowych jak u kota źrenicach.
-Jeszcze raz zrobisz coś takiego, a ozdobisz ten korytarz w charakterze gobelinu. Rozsmaruję twoje chude ciało na tym murze i podpiszę się pod nim twoją krwią- warknął na niego ogromny, dwumetrowy, umięśniony jak gladiator mężczyzna.
- Pomocy, ten olbrzym chce mnie zabić!!- darł się niedoszły podrywacz coraz głośniej, zobaczył bowiem zbliżającego się księcia Ashlana. Tymczasem ten zamiast mu pomóc zatrzymał się  dwa metry od niego i zrobił minę jakby podziwiał obraz.
- Kayl, przesuń go nieco wyżej, będzie lepiej widoczny – obdarzył wiszącego nieszczęśnika tak chłodnym spojrzeniem, że krew niemal zamarzła mu w żyłach ze strachu. Po czym wyciągnął zza pasa mały sztylecik i zbliżył się do przerażonego coraz bardziej mężczyzny. Ujął jego policzek i naciął go płytko. Kiedy popłynęła krew książę wypowiedział zaklęcie i pod przyklejonym do ściany człowiekiem pojawił się czerwony, szeroki, widoczny z daleka napis- ,, Tak kończą zboczeni podrywacze’’.
-Zapomniałeś o czymś ważnym, pozwól, że dokończę- Kayl wykonał skomplikowany gest ręką i pojawiła się druga część tekstu-,, którzy sięgają po cudzą własność’’.- Niech nikt nie waży się go stąd ściągnąć. Gdy przyjdzie czas to sam spadnie.
Obaj mężczyźni stanęli po obu bokach gapiącego się na nich z otwartymi ustami Yuriko. Chłopak nie mógł uwierzyć własnym oczom. Ci dwaj nadgorliwi obrońcy odważyli się na takie przedstawienie na środku korytarza otoczeni przez innych kadetów. Tym razem naprawdę przegięli.
-Jeśli oczekujecie podziękowań i owacji to się pomyliliście. To co zrobiliście było niepotrzebnie brutalne i obrzydliwe. A za ten napis jeszcze się policzymy, zwłaszcza z tobą-tu skinął głową w kierunku Kayla .Ruszył do przodu nawet się na nich nie oglądając. W środku gotował się ze złości. Jak oni mogli potraktować tak tego człowieka? Przecież wystarczyło by go upomnieć. Nie musieli od razu robić takiej szopki i to przy wszystkich. Znowu znajdą się na językach. O bogini ,czuję się jak mała dziewczynka pilnowana przez dwóch zwariowanych na jej punkcie starszych braci. Mam obok siebie dwa smoki gotowe zionąć ogniem na każdego kto się za bardzo zbliży. Moje życie jest do bani. Jak przekonać tych baranów, że sam potrafię o siebie zadbać?! Jak to się stało, że skończyłem jako ,, cudza własność’’?
…………………………………………………………………………………………………………………………
Wielka Sala Treningowa
Wielka Sala Treningowa  najbardziej  przypominała wielki stadion sportowy. Pośrodku miała arenę otoczoną dookoła przez miejsca siedzące skąd nauczyciele oraz inni zainteresowani mogli oglądać ćwiczących kadetów. Kidy już wszyscy przybyli na miejsce podniósł się mistrz miecza.
-Moi drodzy jak zwykle najpierw zaczniemy od rozgrzewki. Ćwiczymy razem ze swoimi towarzyszami- powiedział i usiadł z powrotem na swoim miejscu. Mógł stąd swobodnie obserwować postępy swoich uczniów i w porę interweniować w razie niebezpieczeństwa, co zdarzało się niezmiernie rzadko.
Kayl, Ashlan i Yuriko stali z niezdecydowanymi minami w kącie sali. Wszyscy trzej w złych humorach. Oczywiście każdy z innego powodu.
- Hej, księżniczko może być dwóch na jednego. Jedną ręką poradzę sobie z takim dzieciuchem i waszą wysokością. Kto otrzyma pięć trafień ten przegrywa.
- Widzisz tu jakąś dziewczynę bałwanie!?-prychnął wkurzony Ashlan.
-Albo przedszkolaka- rzucił rozzłoszczony Yuriko.
-Moja piękności, nie złość się bo z twoją jasną cerą to ci jeszcze piegi powyskakują. A ty mały siedź cicho  i ucz się od Mistrza, czyli oczywiście mnie- drażnił się z nimi Kayl, któremu szybko wrócił wrodzony optymizm- Jak się chcecie zemścić to właśnie macie okazję –kusił patrząc na nich pobłażliwie, jak dorosły na dwoje zbuntowanych maluchów. Z przyjemnością się z nimi droczył. Widział jak twarze poczerwieniały im ze złości, jak zacisnęli dłonie w pięści. Liczył na odrobinę dobrej zabawy. Jak uda się mu odpowiednio ich zdenerwować będzie miał ich w garści. Mężczyzna był bardzo doświadczonym wojownikiem. Kadeci, którzy nigdy nie powąchali prawdziwego pola walki nie mieli z nim najmniejszych szans. Tak jak przewidział obaj rzucili się na niego z trudem panując nad swoim gniewem. I dostali dotkliwą nauczkę . Plan Kayla znakomicie się powiódł. Sprał ich na przysłowiowe kwaśne jabłko. Już po półgodzinie siedzieli na trybunach, każdy trafiony pięć razy, ze skrzywionymi minami rozcierając poobijane tyłki. Mężczyzna został uderzony tylko raz i to o dziwo nie przez księcia, tylko Yuriko. Widział jak Ashlan schyla się do ucha chłopca i coś mu tam szepce spoglądając na wojownika ze złośliwym uśmiechem. Widać było, że mały z początku się waha ,ale potem jednak zdecydowanie przytaknął.
- O chyba coś planują, będę musiał uważać. Nie wiadomo co tej słodkiej księżniczce przyszło właśnie do głowy- pomyślał zaniepokojony Kayl.- O i dzieciak jest teraz zdecydowanie po jego stronie.
……………………………………………………………………………………………………………………….
Apartament Kayla Yuriko i Ashlana
Ashlan i Yriko po treningu wzięli szybki prysznic i już po kwadransie siedzieli przed kominkiem popijając zimne napoje. Pośrodku stoły stał duży dzban z ozdobną pierzastą trawką. Długie, zielone łodygi zakończone były mięciutkimi, postrzępionymi złocistymi kitkami. Książę przez chwilę wpatrywał się tą ozdobę i już po chwili na jego twarzy wykwitł przewrotny uśmiech.
-Yuriko mamy zadanie do wykonania. Tylko nie stchórz. Powiem ci co masz robić. Teraz nasza kolej trochę się zabawić.
- Nie mam pojęcia co wymyśliłeś, ale zaczynam się bać.
- Nie masz czego, tylko odrobinę się z nim podroczymy.
Kayl długo pluskał się w wannie. Dopiero po godzinie doszedł do wniosku, że za chwilę chyba się rozpuści. Powycierał się puchatym ręcznikiem i na nagie ciało włożył tylko miękkie flanelowe, czarne spodnie i jedwabną granatową koszulę. Strasznie chciało mu się pić. Ciekawe co robią ci dwaj? Pewnie nadal przeżywają swoją klęskę i smarują siniaki. Może powinien im pomóc opatrzyć zadane rany. I aż oblizał się myśląc o rozprowadzaniu po ich delikatnych ciałkach chłodnego balsamu. Gdy wszedł do salonu siedzieli obaj na kanapie i z ogromnym zainteresowaniem oglądali wiadomości. Stanął pod ścianą i przyglądał się ich włosom lśniącym jedwabiście w świetle płonącego kominka. Wtem Ashlan odwrócił się , wstał i podszedł do niego podając mu szklankę ze schłodzonym sokiem.
- Nie dolałeś tam niczego dziwnego?- spytał podejrzliwie Kayl zdziwiony jego uprzejmością.
- Coś ty się nagle taki strachliwy zrobił? To tylko napój owocowy- uśmiechnął się do niego uspokajająco książę i błyskawicznie rzucił zaklęcie przytwierdzając go łańcuchami do sufitu i podłogi. Wojownik nie mógł nawet drgnąć. Zaczął się wyrywać i miotać przekleństwa,  lecz na nic to się nie zdało. Był nieodwołalnie uziemiony i zdany na łaskę uśmiechającego się do nie przewrotnie Ashlana.
- Yuriko chodź tu, czy mógłbyś mi pomóc?
- Mógłbym, ale nie wiem czy na pewno chcę?- odparł nieco zmieszany chłopiec.
- O z pewnością cię przekonam! Spójrzmy co my tutaj mamy?- książę podszedł kocim krokiem do ciskającego oczyma pioruny Kayla. Zmierzył jego ciało aprobującym wzrokiem z góry na dół. Uśmiechnął się do niego z fałszywą słodyczą i zaczął powoli, muskając pieszczotliwie jego pierś, rozpinać mu guziki  koszuli. Kiedy skończył zsunął ją nieco z ramion i odsłonił szerokie ramiona. Przejechał palcem zaczynając od muskularnej szyi ,poprzez klatkę, wrażliwe sutki, aż do zagłębienia pępka. Wzbudzając po drodze w ciele mężczyzny rozkoszne dreszcze. Wojownik zacisnął mocno usta starając się nie jęczeć i nie dać draniowi tej satysfakcji. Nic nie zmusi go do ich otwarcia.
Tymczasem Yuriko z coraz większymi wypiekami na policzkach obserwował rozgrywające się widowisko. Jakaś słodka niemoc zaczęła ogarniać jego ciało. Nie mógł odwrócić głowy od falującej, nagiej męskiej piersi. Wtedy Ashlan sięgnął do stojącego na stole dzbana i wyciągnął z niego jedną puszystą trawkę. Z perwersyjnym błyskiem w oku podał ją chłopcu.
- Zrób to samo co ja, tylko znacznie wolniej. Mamy dużo czasu.
Młodziutki mag wziął do ręki giętką łodyżkę i na mięknących nogach podszedł do więźnia. Zawstydzony poniósł do góry dłoń staranie unikając wzroku wojownika. Delikatnymi muśnięciami zaczął czule pieścić szpiczaste ucho Kayla. Z rozmyślną powolnością suną wzdłuż szyi i karku. A z każdym kolejnym drobnym  ruchem ciało mężczyzny stawało się coraz cieplejsze. Zaczął drżeć. Chłopiec zaczął gładzić ramiona, zjechał na opaloną skórę na piersi. Okrężnymi smagnięciami badał smagłą skórę na klatce.
- Spraw, aby wydał z siebie głos, niech jęczy i błaga- wyszeptał ochrypłym z emocji głosem Ashlan- za księżniczkę i wszystkie inne obelgi jakie  wypadły dzisiaj z jego ust.
- Masz rację, za dzieciaka i wtrącanie się w nie swoje sprawy. Mam pomysł- Yuriko odwrócił trawkę i tępą stroną ,delikatnie zaczął drapać sutki mężczyzny. Tego już było dla Kayla za wiele. Trząsł się cały od niezaspokojonej namiętności. Jego penis próbował właśnie przebić się na wolność boleśnie ocierając się o materiał. Zaczął mruczeć, najpierw cicho potem coraz głośniej, a kiedy chłopiec chuchnął w jego pępek nie mógł powstrzymać głośnego jęku. Jeszcze trochę a da tym łobuzom satysfakcję i spuści się w spodnie.
- Wystarczy -chwycił za rękę Yuriko książę.-To ma być kara nie nagroda. A teraz wyobraź sobie-zwrócił się do Kayla- co by było, gdyby nasz słodziak wziął go do swoich ust -wskazał ręką na erekcję wojownika ze złośliwym uśmiechem Ashlan.-  Zostawimy go tak aby sobie przemyślał parę rzeczy. Chodź mały na nas już czas.-objął chłopca w tali i z cichym trzaskiem teleportował się do najbliższej kafejki.- Teraz tu sobie posiedzimy i poczekamy, aż złość mu przejdzie. Dają tu pyszne lody z polewą karmelową i zimne piwo. Przyda nam się trochę ochłody po takich przeżyciach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz