piątek, 11 maja 2012

Rozdział 14

Stolica Sheridanu. Dzielnica willowa.
Yuriko przebywał w ciepłym, bezpiecznym miejscu. Unosił się w różowej mgiełce podtrzymywany przez silne ramiona. Powietrze pachniało piżmem i morską bryzą. Coś wilgotnego delikatnie muskało jego szyję wzbudzając w całym ciele rozkoszne dreszcze. Przysunął się bliżej źródła tych przyjemnych doznań. Poczuł jak ociera się o potężny, muskularny tors. Podniósł dłonie i zanurzył w czarnych, jedwabistych pasmach.
- Jak dobrze, jeśli to sen to nie chcę się z niego nigdy obudzić. Chcę tak zostać na zawsze-przemknęło mu przez kompletnie zamroczony umysł. Powoli, gdzieś na granicy myśli zaczęła się do niego przedzierać świadomość. Jakiś dźwięk, przybierał na sile, ktoś coś krzyczał?!
- Odklej się w końcu od tej góry mięśni ty mały bezmózgowcu! Chcesz się dać przelecieć na tej bramie? O bogini, dlaczego ja się oszukuję, przecież twoja jedyna szara komórka powędrowała właśnie do spodni! – czerwony z wściekłości Ashlan wykonał skomplikowany gest ręką i nad głową obejmujących się mężczyzn pojawiła się mała, szara chmurka. Natychmiast lunął  z niej ulewny deszcz wprost na głowy winowajców, którzy gwałtownie od siebie odskoczyli w jednej chwili powracając do rzeczywistości. Yuriko widząc przed sobą trzęsącego się ze zdenerwowania księcia schował się za szerokimi plecami Kayla. Wojownik stał sztywno nieco zaskoczony zaistniałą sytuacją. Popatrzył z całkowitym niezrozumieniem na wymachującego rękami Ashlana. Właśnie wyrwano go z krainy słodkich rozkoszy i nie wiedział co ten blady, wymuskany paniczyk od niego chce.
-I po co do cholery tak się wydziera?! Gdyby tak zacisnąć ręce na tej białej szyi może by ucichną? Nie wygląda na doświadczonego w walce. Jakby to zrobić wystarczająco szybko to może nawet nikt by nie zauważył? I wtedy mógłby jeszcze trochę pomolestować to cudne stworzonko ukrywające się w tej chwili za jego plecami- właśnie miał zacząć urzeczywistniać swój plan, gdy zza niego wychyliła się rozczochrana główka Yuriko. Na jego niewinnej buzi było widać ogromne zawstydzenie. Błyszczące oczka wyglądały, jakby za chwilę miał się rozpłakać. Kilka razy otwierał i zamykał usta nie wiedząc co powiedzieć. Nie chciał jeszcze bardziej rozdrażnić księcia. Jego myśli galopowały spłoszone.
- Jak mógł tak się zapomnieć i to z całkiem obcym facetem? Co w niego wstąpiło? Czyżby był tak spragniony pieszczot, że wystarczy jeden gest i on się od razu godził na wszystko. Przecież nigdy się tak nie zachowywał! Ale to było takie dobre. Jakby się znalazł zupełnie w innym świecie, pełnym ciepła i czułości.
-Muszę jakoś uspokoić Ashlana. Znowu wyszedłem przy nim na durnia –popatrzył na czerwone z gniewu policzki swojego towarzysza- biedaczek za chwilę wybuchnie.
-Przepraszam, że tak długo nie wracałem. To się już nie powtórzy. Niepotrzebnie mnie szukałeś, nie jestem małym dzieckiem. Oddychaj głęboko, policz barany bo ci żyłka pęknie. A ja pożegnam się ze znajomym i możemy wracać.
- Tym razem się nie wywiniesz! Ja ci dam barany ty puszczalska paskudo! Spiorę cię, że tydzień na tyłku nie usiądziesz. Do tej pory starałem się kulturalnie wbić ci trochę rozumu do tej pustej główki. Ale z tym koniec. Nie mam już do ciebie cierpliwości!- Ashlan chwycił chłopca za marynarkę, przyciągając go do siebie, a drugą ręką zamachnął się próbując wymierzyć mu solidnego klapsa. Nie zdążył tego zrobić bo poczuł, że czyja silna dłoń łapie go za pasek od spodni, podnosi do góry i potrząsa jak kociakiem.
- Zostaw dzieciaka w spokoju ty nadęta, elfia laleczko. Trzymaj łapy przy sobie bo możesz je stracić. Nie waż się więcej podnosić na niego głosu!
- Postaw mnie na ziemi, ty barbarzyńco i nie wtrącaj się w nasze sprawy. Zmiataj do dziury z jakiej wylazłeś, bo możesz stracić coś więcej niż ręce. Nie wiesz z kim masz do czynienia!
Yuriko z przerażeniem zobaczył, że obaj mężczyźni odsunęli się nieco od siebie robiąc sobie miejsce do walki. Ich oczy rzucały wściekłe błyski, słychać było trzaski  wyładowań kumulującej się magii. Sprężone mięśnie, nagromadzenie mocy, okrążali się wzajemnie jak dwa przygotowujące się do walki drapieżniki. Zatrzymali się nie odrywając od siebie wzroku. Obydwaj instynktownie wyczuwali, że mają przed sobą niebylejakiego przeciwnika. Żaden nie miał zamiaru ustąpić pola.
- Co ja mam zrobić!? Te dwa głupki strasznie się na siebie najeżyły. Zupełnie jak dwa walczące o samicę w okresie godów samce. Zwierzaki. Muszę im jakoś przeszkodzić. Jak mojej winy coś sobie zrobią to nigdy sobie tego nie daruję – Yuriko  skoczył pomiędzy rywali, złapał Ashlana za ramię i niewiele myśląc teleportował się z nim prosto do ich apartamentu w Akademii, nie dając księciu możliwości na żadną reakcją . Wszystko rozegrało się w ułamku sekundy. Teraz dopiero mógł odetchnąć z ulgą, ale jak się okazało zupełnie niesłusznie.
……………………………………………………………………………………………………………………..
Akademia Magii. Apartament Ashlana i Yuriko.
Ashlan był zły, bardzo zły. To za mało powiedziane. Zdawało się że mózg mu się ugotuje z wściekłości. Każda komórka w jego ciele drżała gotowa eksplodować w każdej chwili.
- Jak ta złośliwa bestyjka śmiała mu przeszkodzić! Jak sobie pomyślę jak wił się w ramionach tego wielkoluda i pojękiwał słodko do jego ucha to zaraz mnie tu szlag na miejscu trafi. Przecież należy do mnie. DO MNIE. Jak mógł pozwolić się dotknąć tej pokrace z ciemności! – szalał w myślach książę. Zawstydzony i przestraszony chłopiec stał przed nim niepewnie, rzucając mu przepraszające spojrzenia spod długich rzęs. Wyciągnął do przodu drobną dłoń próbując w uspokajającym geście dotknąć jego ramienia.
-Ashlan, proszę, postaraj się uspokoić. Porozmawiajmy -zaczął nieśmiało.
- A o czym taka dziwka jak ty chciałaby ze mną rozmawiać? – ryknął zupełnie już nad sobą nie panując mężczyzna – Najpierw nastawiasz tyłek dla obcego faceta, a teraz udajesz niewiniątko!! Czego ja się spodziewałem? Kto pochodzi z rynsztoka, ma zwyczaje z rynsztoka! A może teraz spuścisz spodnie dla mnie, no dalej nie krępuj się! Ale wiesz, nie skorzystam, jeszcze bym się czymś zaraził! Brzydzę się tobą!! – takie i jeszcze gorsze pełne jadu słowa padały z ust Ashlana jedno po drugim. Były jak rzeka pełna trujących odpadów, w których można zatonąć. Dusiły i paliły duszę. Wżerały się w myśli. Nie pozostawiały miejsca na nic poza rozpaczą. Zaślepiony złością i powiedzmy szczerze zazdrością  mężczyzna zupełnie nie zważał na reakcję młodziutkiego maga.
Tymczasem chłopiec stał cichy, blady z rękami opuszczonymi wzdłuż ciała. Jego spojrzenie z każdym słowem Ashlana stawało się coraz smutniejsze. Nie odezwał się ani jednym słowem, nie bronił się, nie protestował. Tylko uniósł do góry śliczną, dumną główkę, a po jego twarzy zaczęły płynąć łzy. Szeroko otwarte, piękne srebrne oczy wpatrywały się w księcia w pełnym bólu proteście. W pewnym momencie, po którejś szczególnie okrutnej obeldze odwrócił się i poszedł do swojej sypialni głośno zatrzaskując za sobą drzwi. Dodatkowo zablokował wejście magią, aby nikt niepowołany nie mógł przekroczyć jej progu. Rzucił się wprost na łóżko i wybuchnął głośnym, niepohamowanym płaczem. Czuł, że jego dusza rwie się na strzępy, a serce zamienia w kupkę popiołu. Czy on rzeczywiście był takim potworem, bo dał się pocałować temu mężczyźnie? Jest małym nic nie warty brudnym włóczęgom, zbiornikiem na magię, której nienawidził z całego serca bo zabrała mu wszystkich najbliższych. Chcę umrzeć!! Niech ktoś mnie uratuje!!!
………………………………………………………………………………………………………………..
Pracownia mistrza Zerela.
Mistrz Zerel siedział za stołem i przesadzał młode paszczule . Martwił się o Yuriko, dawno go nie widział, a chłopak przyciąga przecież kłopoty jak magnes opiłki. Pewnie jest bardzo zajęty. Będzie musiał go odwiedzić i przy okazji zobaczy jego nową kwaterę. Podobno jest niezwykła. Meble ma wyhodowane z naturalnych materiałów starym zapomnianym już sposobem. Był tak zamyślony, że nie usłyszał cichych skradających się kroków. Poczuł dopiero jak ktoś chuchnął mu w ucho po czym chwycił je zębami. Z dzikim okrzykiem rzucił się do tyłu przewracając się razem z krzesłem. Natychmiast zerwał się na równe nogi chcąc dopaść napastnika i zamiast domniemanego wroga zobaczył tylko zaśmiewającego się do łez Domena.
-Muszę przyznać, że jak na staruszka masz niezły refleks. Skoczyłeś prawie jak pantera. Hihi.
- Co ci strzeliło do głowy ty głupku? Omal nie zszedłem na zawał. Trochę szacunku dla siwych włosów bałwanie. Po coś tutaj przylazł nie widzisz, że pracuję?
- Mam coś ważnego. Wolisz najpierw dobrą czy złą wiadomość? To dotyczy naszego maleństwa. Musimy zachować tajemnicę. Jeśli te wiadomości wypłyną Yuriko będzie musiał się stąd ewakuować. Magowie zrobią z niego królika doświadczalnego, a cesarz tajną broń.
-Przestań pleść i przystąp do rzeczy. Czy to co odkryłeś dotyczy tatuażu?
- Tak, dorwałem w bibliotece parę starożytnych woluminów i pożyczyłem na wieczne nieoddanie. Pokażę ci je a potem je spalimy by nikt więcej ich nie przeczytał- Domen rozłożył na stole szereg zapisanych runami  dokumentów. Obaj mężczyźni pochylili się nad nimi i zaczęli uważnie je studiować.


Tylko Maruchan o mnie pamięta. Nikt inny nie napisał czy mu się podobał poprzedni rozdział. Chlip, chlip. BUUUU!

2 komentarze:

  1. Super !! Uwielbiam Twój styl pisania . Ogółem bardzo ale to bardzo ciekawa i wciągająca historia *w*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajne!!!pa.pa.

    OdpowiedzUsuń